Aria: Suita, z czego się tak cieszysz?
Suita: Jak to z czego? W mieście Shenzen w Chinach zakazano jedzenia psów i kotów. Rozporządzenie wejdzie w życie od 1 maja.
Aria: Fantastyczna wiadomość. A co z innymi zwierzakami?
Suita: Jak pamiętasz w lutym, w całych Chinach, zakazano jedzenia dzikich zwierząt. A więc węże, nietoperze, cywety i inne też są bezpieczne. Ale nadal można zjadać żaby i żółwie.
Aria: Nie będzie już zupy z psa, kotletów z psa i potrawki z psa?
Suita: Nie będzie już wieszania psa na haku za szczękę czy gotowania go żywcem i innych sposobów dręczenia przed śmiercią, aby potrawa była lepsza.
Aria: Nareszcie skończy się ten potworny proceder. Wyobrażam sobie upiorną scenkę.
Suita: Jaką?
Aria: Środkiem ulicy paraduje dumnie i powoli Jack Russell Terrier. A na chodnikach tłoczą się ludzie oblizujący się ze smakiem.
Suita: Mocne! Ale oni wcale nie są głodni. Kuchnia chińska jest nieskończenie różnorodna i bogata. Mają parę tysięcy lat kuchennych tradycji.
Aria: Ale też lata niewyobrażalnej nędzy i głodu, kiedy wszystko, co człowieka nie zabiło, mogło zostać jedzeniem.
SUITA: Musieli się nieźle nagłówkować, żeby ugotować coś z niczego.
Aria: Powiedzenie “chińskie żarcie” nigdy nie brzmiało zachęcająco. Ludzie obawiali się, że zjedzą nieświadomie jakiegoś pieska lub kotka. Teraz chętniej po nie sięgną, wiedząc, że nie zjadają przyjaciół człowieka.
Suita: Wieprzowina w pięciu smakach z ryżem jest super!
Aria: Nawet z dodatkiem warzywek.
Suita: Od teraz zamiast “chińskie żarcie” będziemy szczekały …
Aria: … “chińskie jedzonko”.
Suita: Mam nadzieje, że inne regiony również zabronią jedzenia przyjaciół człowieka.
Aria: Jak widać koronawirus ma też swoje dobre strony. Żeby tylko nam nie zagroził głód…
Suita: Nie martw się, Pani o nas zadba.