SUITA: Idziemy na ogórki!
ARIA: Tam jest straszny gąszcz i straszne komary. Gryzą mnie po pyszczku.
SUITA: Ale są też borówki, trawka, szczypiorek, ziółka.
ARIA: Pani idzie na pole!
SUITA: Zostawiła nas pod bramą…
ARIA: Obawia się, że znowu wpadnę na elektryczne ogrodzenie.
SUITA: Raczej, że polecisz daleko na pola i się zgubisz w zbożu. A potem zabije cię kosiarka, albo kombajn. Właśnie zaczynają się żniwa. Na polach jest niebezpiecznie. Jadący maszyną człowiek nie zauważy małego zwierzaka przed sobą. Może niechcący posiekać go na kawałki.
ARIA: No cóż, nie zasłużyłam sobie na zaufanie.
SUITA: Ale na straszną śmierć też nie. Zobacz, Pani rwie porzeczki. Potem będzie je myć i przebierać a my będziemy jeść.
ARIA: Nie lubię porzeczek, a poza tym gryzą mnie komary.
SUITA: To i ty je gryź.
ARIA: Nie da rady, są za małe.
SUITA: Widzisz, jak trudno się obronić przed tak małym stworzeniem. Na szczęście nie wypije z nas zbyt wiele krwi.
ARIA: A gdyby był wielkości teriera?
SUITA: Miałybyśmy problem…
ARIA: Na szczęście nie ma na świecie takich komarów.
SUITA: Ale może są gdzieś w Kosmosie?
ARIA: To temat na powieść science -fiction.
SUITA: Możemy taką napisać. O komarach gigantach odwiedzających ziemię aby napić się ludzkiej krwi…
ARIA: I dzielnych terrierkach ratujących ludzkość przed inwazją! Świetny pomysł! Zaraz się tym zajmę.
SUITA: A porzeczki? Trzeba Pani pomóc przy przebieraniu i pozjadać te, które spadną.
ARIA: Sama je zjedz. Ja idę pisać powieść, mam wenę!
SUITA: Ciekawe na jak długo ci jej starczy. Myślę, że tylko do kolacji.