ARIA: Wyszło słońce, idziemy powęszyć?
SUITA: Zimno, jeszcze nie stopniał wczorajszy śnieg.
ARIA: Rusz się, powinnaś zadbać o figurę, zdaje się, że przytyłaś ostatnio.
SUITA: Dobrze, już idę.
ARIA: Czuję wiosnę. Coś się w bluszczach porusza, ryje w ziemi korytarze, podgryza korzenie i zostawia intensywne zapachy.
SUITA: Czuję nornice i ryjówki. Bażant też tu siedział.
ARIA: Ptaki uwijają się budują gniazda. Jak mocniej przygrzeje pewnie złożą jajka. Mam nadzieję, że dla nas też coś spadnie…
SUITA: Znalazłam interesujące perfumy, muszę wypróbować.
ARIA: Nie! Pani cię zaraz wykąpie!
SUITA: Za późno, wytarzałam się. Ładnie pachnę?
ARIA: Jak zgniły fiołek.
SUITA: O.K. Poszukam innego.
ARIA: Daruj sobie, lepiej wytarzaj się w tych resztkach śniegu, bo Pani znów wsadzi cię do wanny.
SUITA: Poszukam w różach, może tam będą lżejsze zapachy.
ARIA: Obawiam się, że żaden z tych aromatów nie przypadnie do gustu człowiekowi.
Czeka cię kąpiel, albo wygnanie na werandę.
SUITA: Spróbuję jeszcze tego…
ARIA: Och, żeby już zakwitły fiołki!