ARIA: Co to się dzieje? Dopiero rano, a już się ściemnia. Zapaliło się światło pod magazynem.
SUITA: Idzie wielka nawałnica. Burza i deszcz. Pani poszła zbierać truskawki, a my musimy się gdzieś schować.
ARIA: Ja zostaję na dole.
SUITA: Drzwi są otwarte, okna też, tu nie jest bezpiecznie.
ARIA: No to chodźmy na górę. Zrobiło się ciemno, jak w nocy, boję się…
SUITA: O, Pani wraca i zamyka okna i drzwi. Możemy tu zostać.
ARIA: Dzisiaj to nie tylko podleje grządki, ale jeszcze podtopi. Już strasznie pada i grzmi.
SUITA: Ale będzie deszczówki do picia! Na podwórku jest prawie tyle wody, co w basenie.
ARIA: Wykąpiemy się jak przestanie padać.
SUITA: Na dworze jest noc, może to jakieś zaćmienie?
ARIA: Albo koniec świata…
SUITA: Pierwszy raz widzę coś takiego! Godzina dziewiąta rano, a ciemno, jak o trzeciej w nocy.
ARIA: Musi być bardzo dużo tych deszczowych chmur…
SUITA: Nie martw się, w końcu zaświeci słońce.
ARIA: O matko, ale walnęło! Muszę się schować. Dobrze, że Pani zdążyła z tymi truskawkami.
SUITA: W domu nic ci nie grozi. Śpij i nie myśl, co się dzieje na dworze.
ARIA: Nie mogę przestać się trząść.
SUITA: Dam ci rybkę, pogryź sobie dla odstresowania.
ARIA: Wolę przytulić się do Pani.
SUITA: Ja też, jeśli pozwoli wejść nam na kanapę.
ARIA: Już sama nie wiem, co gorsze: wściekły upał, czy wściekła burza.
SUITA: To typowe zmiany letniej pogody, no może tym razem bardziej ekstremalne.
ARIA: A jeśli te ciemności już pozostaną?
SUITA: Będziemy dłużej spać. Przestało padać i grzmoty się oddalają, zaraz zacznie się przejaśniać, to pewnie koniec burzy.
ARIA: Obyś miała rację siostrzyczko.