Aria: Suita, co czytasz?
Suita: Artykuł z końca grudnia.
Aria: Jeśli jest tam coś o psach – to szczekaj.
Suita: To zdarzyło się w Ekwadorze. Żył tam sobie pies Bumer ze swoją Panią, która miała 95-lat. Byli nierozłączni.
Aria: Brzmi fantastycznie.
Suita: Niestety – pewnego dnia – pani zmarła.
Aria: Ojej!
Suita: Pies nie mógł się z tym pogodzić. Gdy odbywała się ceremonia pogrzebowa Bumer nie dał sie wyrzucić i cały czas był przy trumnie.
Aria: Chciał pożegnać swoją panią.
Suita: Potem wskoczył do karawanu.Prawie cały czas przywierał do trumny.
Aria: Tak to jest, gdy ma się złamane serce, bo odeszła największa miłość twojego życia.
Suita: Bliscy zmarłej zaopiekują sie psem. Wszyscy mają nadzieje, że jego złamane serce zacznie się goić.
Aria: Złudne nadzieje. Takie rany – nigdy nie goją się do końca. Upływ czasu powoduje, że pies powoli uspokaja się, rany się zaleczają, ale kochana pani zawsze pozostaje w sercu i w pamięci.
Suita: Wierzę, że kiedyś znów sie spotkają …
Aria: … i radości nie będzie końca …