SUITA: Jedziemy do miasta!
ARIA: Nie mam ochoty, nie lubię chodzić na zakupy.
SUITA: Musimy ci kupić nowe szeleczki, bo za bardzo utyłaś i te stare już cię cisną.
ARIA: Trudno, jakoś przeżyję. Ale nie chcę do sklepu!
SUITA: Nie uciekaj, Pan ci tylko przymierzy nową uprząż. A ja pogadam z królikiem.
ARIA: Auć, to takie niewygodne…Pan rzuca mną jak zabawką.
SUITA: Tu jest jeszcze mnóstwo myszy, ale całe to towarzystwo siedzi w klatkach.
ARIA: Ojej, dlaczego?
SUITA: Żebym ich nie zjadła! Są na sprzedaż i czekają na swojego nowego Pana.
ARIA: Uciekajmy stąd! Nie chcę być sprzedana.
SUITA: Ciebie nikt już nie sprzeda, należysz do naszej rodziny.
ARIA: To może kupimy tego królika? Wygląda na miłego.
SUITA: Mamy dość zwierząt w domu…Wygodnie ci w nowych szelkach?
ARIA: Są luźne, ale dopasują się.
SUITA: Wisi ci kartka z ceną… Zaraz cię zeskanują czytnikiem. Obróć się.
ARIA: Ja nie jestem towarem! Ratunku!
To był koszmar, mam nadzieję, że szelki długo mi posłużą.
SUITA: Jedziemy nad rzekę!
ARIA: Zobacz, gołębie, wcale się nas nie boją.
SUITA: Zejdę nad rzekę…ale ta woda czarna.
ARIA: Uważaj, jak wpadniesz możesz stracić życie!
SUITA: No co ty, kaczki pływają i żyją.
ARIA: Czuję jakiegoś psa!
SUITA: To owczarek, taki mnie kiedyś napadł.
ARIA: Ten jest na szczęście na smyczy i chyba chce się z nami pobawić.
SUITA: Baw się raczej z równymi sobie, to nie twoja liga.
ARIA: Masz rację, jest duży i powolny.
SUITA: Tu jest całkiem przyjemnie.
ARIA: I tak zielono, jak w naszym ogrodzie, tylko kwiatki inne.
SUITA: Bo to dzikie kwiatki.
ARIA: A te nasze są oswojone?
SUITA: Nie, ale specjalnie wyhodowane.
ARIA: Chyba już wracamy, Pan nas woła, bo wraca też ten duży pies.
SUITA: Powęszyłabym jeszcze…
ARIA: Ja też, chętnie bym poznała jakiegoś teriera…
SUITA: A to kto?
ARIA: O rany! Terier!
SUITA: Trochę skundlony, ale miły.
ARIA: Pogadamy? Co tu robisz?
TERIER: Odpoczywam z Panią na działce.
ARIA: Masz dostęp do internetu?
TERIER: A co to jest?
SUITA: Musimy już iść, bywaj, napisz, jak się dowiesz.
ARIA: Zawsze odstraszasz mi chłopaków…
SUITA: To też nie twoja liga.