ARIA: Co się w tym domu dzieje? Ludzie biegają, okupują komputer i jeszcze na dodatek jedzą coś dobrego, a nam nie dają.
SUITA: Pani upiekła rogaliki, ale są jeszcze ciepłe, więc nam ich nie dają do spróbowania. Prześpijmy to całe zamieszanie, na pewno później pójdziemy na spacer.
ARIA: Masz rację, należy nam się wynagrodzenie za cierpliwość.
SUITA: A nie mówiłam! Idziemy! Będziemy szukać wierzbowych bazi.
ARIA: Oj, chyba na to za późno, drzewa już puszczają liście, a nasz ogród kwitnie, jak szalony.
SUITA: Trzeba szukać blisko wody, może jeszcze jakieś spóźnione bazie się znajdą?
ARIA: E, nic tu nie ma poza płynącą wodą.
SUITA: Ale zawsze jest się w czym wytarzać.
ARIA: Oberwie ci się za to…
SUITA: Ale co zaszaleję, to moje!
ARIA: Jesteś niepoprawna.
SUITA: Korzystam z życia.
ARIA: No i gdzie te bazie? Zmęczyłam się.
SUITA: Idziemy nad rzekę, tam muszą rosnąć wierzby. Ale tu stromo, i woda głęboka…Nie to, co w rowie.
ARIA: Nie właź tam! To niebezpieczne.
SUITA: Spoko, nie dam się porwać przez nurt.
ARIA: Lepiej tam nie wskakuj. Jeśli popłyniesz, nikt cię nie uratuje. No chyba, że Pani…
SUITA: Ale z ciebie tchórz.
ARIA: Wolę być ostrożna.
SUITA: No to wracamy do domu na rogaliki. Wolę nasze ogrodowe kwiatki niż jakieś urojone wierzbowe bazie.