ARIA: Wiesz, jaki dziwny sen miałam dzisiaj?
SUITA: Ja też, ale ty opowiedz pierwsza.
ARIA: Śniło mi się, że goniłam sarny. I dogoniłam!
SUITA: Zagryzłaś?
ARIA: Nie, bo dostałam kopa i wylądowałam w piachu na polu, a potem taki wielki rogaty samiec, chyba przywódca stada złapał mnie za kark, takimi strasznymi zębami i trzymał metr nad ziemią, aż się posikałam ze strachu.
SUITA: Ty się naprawdę posikałaś na kanapę. Pani powinna cię była złapać za kark i wyrzucić za drzwi.
ARIA: A potem ten straszny samiec powiedział, że jeśli będę dalej ganiać sarny, skręci mi kark.
SUITA: To było mocne! I co zrobiłaś?
ARIA: Nic, wisiałam metr nad ziemią a ten potwór patrzył na mnie wielkimi czarnymi oczami i groził.
SUITA: Jak mógł trzymać cię w zębach i jednocześnie patrzeć ci w oczy?
ARIA: Nie mam pojęcia, może miał dwie głowy! Przecież to tylko sen!
SUITA: I co dalej?
ARIA: Zwiałam prosto w objęcia Pani. Tak się cieszyła z mojego powrotu, przytulała i całowała w łepek.
SUITA: A ty się znowu zlałaś…
ARIA: Skąd wiesz?
SUITA: Nie trzeba być psychologiem, żeby na to wpaść. Na kanapie były dwie plamy.
ARIA: Ale mi głupio…
SUITA: Teraz posłuchaj, co przyśniło się mnie: Właśnie zabierałam się do smacznego obiadu, a tu nagle, nie wiadomo skąd zjawił się szczur i dawaj wyżerać z mojej miski. Warknęłam i rzuciłam się na drania, ale on tylko wyszczerzył zęby i żarł dalej z apetytem. Patrzę, a za nim idzie cała gromada wypasionych szczurów, ustawiona w tyralierę. Szczerzyły zęby i odpychały mnie coraz dalej od mojego żarcia. Zaczęłam się miotać i gryźć na oślep, chwytałam i miażdżyłam karki, wyrywałam łapy, dusiłam, zagryzałam i odrzucałam precz. Krew lała się strumieniami a tych gryzoni przybywało! Chyba się rozmnażały przez pączkowanie.
ARIA: We śnie wszystko jest możliwe…I co było dalej?
SUITA: Było ich tak dużo, że zaczęłam tonąć. Gryzłam, szarpałam, a one zalewały mnie jak wielka, szara powódź.
ARIA: Tobie przydałby się psycholog…
SUITA: I wtedy zjawiła się Pani. Wzięła mnie na ręce i przytuliła. Potem zgarnęła szczotką i śmietniczką wszystkie szczury a potem wyrzuciła do kosza.
ARIA: Ale ty się nie zsikałaś?
SUITA: No coś ty! Jak tylko się obudziłam pobiegłam do ogródka na siusiu.
ARIA: Zazdroszczę ci refleksu…
SUITA: Te koszmarne sny to pewnie skutek szczepienia. To była trauma, którą musiałyśmy odreagować.
ARIA: Pogoda nie najlepsza, ale możemy pograć w piłkę.