SUITA: I znowu leje.
ARIA: Dobrze, że nie padało w nocy, bo po ulicy włóczył się jakiś duży czarny pies i trzeba było go oszczekać.
SUITA: Najpierw go oszczekałaś, a potem gadałaś, a raczej szczekałaś z nim do świtu.
ARIA: Sporo się dowiedziałam. Podobno indyjska mutacja koronawirusa jest niedaleko nas.
SUITA: Musimy uważać i pilnować swoich ludzi.
ARIA: A w lasku na początku wsi są lisy!
SUITA: Zawsze tam były. Kiedyś nasza Pani widziała jednego przy stacji kolejowej.
ARIA: Nie wiedziałam…
SUITA: Co ci tam jeszcze naszczekał ten amant?
ARIA: Że targ warzywno- owocowy jest teraz bliżej nas. Tam, gdzie był wcześniej budują drogę dojazdową do nowego osiedla.
Chodziłyśmy tam kiedyś z Panem i obserwowałyśmy budowę. To niedaleko od tego metalowego mostku na Rokitnicy, którego tak się boisz.
SUITA: A ten czarny włóczykij wie może gdzie przeniesiono budki z mięsem? Same warzywa mnie niezbyt interesują.
ARIA: Nie rozmawialiśmy o tym. Ale za to wie, gdzie nocuje stado saren! Powiedział, że mi pokaże, jeśli wyjdę poza ogrodzenie.
SUITA: Ani się waż! Chce cię wywabić i wykorzystać.
ARIA: Mówił, że jestem najfajniejszą suką, jaką spotkał.
SUITA: A to wredny ćwok. Nie pozwolę mu bałamucić mojej siostry!
ARIA: Nie martw się, nie jest w moim typie, nie lubię brunetów. No i koczowniczy tryb życia mnie nie kręci.
SUITA: Jeśli jeszcze raz tu przyjdzie to go pogryzę!
ARIA: Przez siatkę?
SUITA: Powiem mu w psiej łacinie, co o nim myślę.
ARIA: Powiedział, że wybiera się w stronę autostrady, może spotkamy go kiedyś na spacerze.
SUITA: Do końca tygodnia będzie lało. Mamy raczej marne szanse na spacer.
ARIA: No to idziemy spać. Pani wyprała nam posłanka, aż pachną świeżością. Miłych snów! Tylko nie chrap i nie warcz przez sen.
SUITA: A ty nie sikaj w posłanko.