SUITA: Wczoraj w mieście do późna grała muzyka, dochodziły do nas z daleka /3 km/ głosy i zapachy.
ARIA: Stałyśmy przy bramie i węszyłyśmy. Było słychać straszny łomot, jak odgłosy burzy, nie wiedziałyśmy, co się dzieje, bo nie było błyskawic, ani fajerwerków. Trochę nas to niepokoiło.
SUITA: A potem rozwrzeszczało się stado bażantów i już całkiem odechciało nam się spać.
ARIA: Miałam nadzieję, że zapomniały o naszym istnieniu i przyfruną na podwórko, a wtedy…
SUITA: Taka z ciebie chudzina, że chyba byś nie dała rady utrzymać bażanta, to spory ptak.
ARIA: Ale nie głupi, wyczuły nas i dlatego tak się darły. Jednak omijały nasze podwórko.
SUITA: Pani wołała nas bezskutecznie, a potem poszła spać. My po wrażeniach letniej nocy padłyśmy w budzie.
ARIA: Ale na śniadanie nie trzeba było nas wołać. Jak tylko usłyszałyśmy, że Pani wstaje, czekałyśmy u drzwi.
SUITA: Po śniadaniu musiałam odespać nocne polowanie. A ty zajęłaś moje posłanie na fotelu!
ARIA: Byłam pierwsza!
SUITA: Ale to moje miejsce, powinnam cię za to ugryźć i przepędzić, a ty jeszcze na mnie warczałaś!
ARIA: Masz tyle innych miejsc do spania, a mnie pasuje akurat to.
SUITA: Nie chciałam robić awantury, bo Pani by nas wygoniła z domu, ale na drugi raz, jeśli zajmiesz moje miejsce to cię pogryzę i żadne warczenie ci nie pomoże.
ARIA: Może od razu umówmy się, że to ja śpię na fotelu?
SUITA: Nie ma mowy, to ja będąc jeszcze szczenięciem zdobyłam ten fotel przeganiając Gawota.
ARIA: Może już czas, żeby ciebie ktoś przegonił?
SUITA: Ty wredna mała zadziorna siostro! Wrrrr….
ARIA: Auu… nie gryź mnie!
PANI: Co tu się dzieje? Aria, złaź z posłania Suity! Tylko się nie zsikaj. I nie warcz na siostrę.
SUITA: A widzisz, jednak istnieje sprawiedliwość!