ARIA: Masz coś różowego pod ogonem.
SUITA: Ojej, gdzie?
ARIA: To chyba coś jadalnego, mogę ci wylizać.
SUITA: Odczep się. Idę do Pani, niech mnie umyje.
ARIA: Chi, chi, to rozgniecione porzeczki, siedziałaś w porzeczkach?
SUITA: Tak, wrony darły się wniebogłosy. Schowałam się pod krzakiem. Chyba zaatakował je drapieżnik. Jedna z nich leży nieżywa na polu sąsiada.
ARIA: Dobrze jej tak. Żarła nasze owoce.
SUITA: Reszta wron siedzi na drzewach, cały czas kraczą. Odprawiają pogrzeb, czy coś takiego.
ARIA: Teraz zastanowią się trochę, zanim zanurkują po porzeczkę.
SUITA: Ten drapieżnik cały czas tu poluje. W lasku widziałam stertę piór gołębia.
ARIA: A nie zostało nic z mięska?
SUITA: Niestety, nie. Gołębie są dzisiaj dziwnie spokojne.
ARIA: Ucieszyły się, że to wrony straciły swojego kolegę, a nie one.
SUITA: One chyba też straciły…
ARIA: Może, ale nie ma ciała, to nie ma pogrzebu. Zostały tylko pióra.
SUITA: Ten świat jest okrutny…
ARIA: Ty też polujesz na gołębie i nie masz wyrzutów sumienia.
SUITA: Jeszcze żadnego nie upolowałam…
ARIA: Zbiera się na deszcz, chodźmy patrolować resztę terenu.
SUITA: Ale gorąco, poleżę w liliach.
ARIA: Szybko się męczysz…Jeszcze obejrzymy ogród i pójdziemy na zasłużony odpoczynek.
SUITA: Zmęczyły mnie te psie obowiązki. Za krótko spałam tej nocy.
ARIA: Zaraz będziesz miała okazję to nadrobić. Wychodź z tych lilii, idziemy na poziomki.
SUITA: Skąd masz dzisiaj tyle energii, ja czuję w kościach zmianę pogody.
ARIA: Mnie nigdy nie brakuje energii. Dobrze jem, długo śpię i bawię się do woli. I nikt na mnie nie poluje. To jest szczęśliwe psie życie!
SUITA: Chyba się starzeję…