Aria: Zbliżają się Święta.
Suita: No i?
Aria: Wiesz coś na temat świętych i psów?
Suita: Jasne.
Aria: No to szczekaj.
Suita: Święty Bernard na wizerunkach był przedstawiany z psem.
Aria: Ten od psów bernardynów?
Suita: Nie. Myślę o Świętym Bernardzie z Clairvaux.
Aria: A ten od psów bernardynów?
Suita: To był Święty Bernard z Aosty (nazywany też Bernardem z Montjoux albo Bernardem z Menthon). To on założył słynne schronisko na przełęczy alpejskiej nazwanej później Wielką Przełęczą Świętego Bernarda. Też był przedstawiany z psem u stóp.
Aria: Który z nich założył zakon bernardynów?
Suita: Żaden z nich. Święty Bernard z Clairvaux był cystersem, a Święty Bernard z Aosty benedyktynem.
Aria: No to kto założył zakon bernardynów? Szczekniesz wreszcie?
Suita: Bernardyni albo Zakon Braci Mniejszych czy po prostu bracia mniejsi byli odłamem franciszkanów i wywodzą się od Świętego Bernardyna ze Sieny.
Aria: Ale przecież bracia mniejsi to zwierzęta, na przykład psy?
Suita: Ludziom wygodniej było nazywać mnichów bernardynami, a nazwę bracia mniejsi zastosowali do zwierząt, którym zarówno bernardyni jak i franciszkanie poświęcali mnóstwo uwagi i serca.
Aria: To tu jest pies pogrzebany. A jacyś inni święci?
Suita: Święty Roch na wizerunkach przedstawiany jest z psem liżącym jego rany.
Aria: Pies mu rany lizał?
Suita: Roch opiekował się chorymi w czasie epidemii dżumy. Gdy wracał do domu również zachorował. Wszyscy go opuścili. Przeżył, gdyż jakiś pies codziennie przynosił mu świeży chleb. I wylizywał dymieniczne wrzody na jego nodze.
Aria: Skąd się wziął pies?
Suita: Podobno należał do jednego z miejscowych notabli. Święty Roch jest patronem chorych, szczególnie w czasach epidemii.
Aria: … koronawirusa też?
Suita: Jasne. Ale wypluj te słowa. Nie ma i nie będzie żadnej pandemii. Święty Roch jest też patronem psów.
Aria: Kiedy się zgubiłam podczas wycieczki, nasze Panie z pewnością się do niego modliły. Słyszałam też coś o psie od Świętego Dominika …
Suita: Ten pies niósł pochodnię przed Świętym Dominikiem. Czasami przedstawiany był z płonąca pochodnią w pysku.
Aria: Płonącą pochodnią?
Suita: Jego przyszłej matce przyśnił się pies z pochodnią wyskakujący z jej brzucha. Pies od razu wyskoczył przez okno, a od ognia pochodni zapłonął cały świat.
Aria: Brrr! Był potem piromanem?
Suita: Nie, skądże. Dziś ten ogień oznacza żarliwość dominikanów w głoszeniu Ewangelii.
Aria: Uff! A nie było jakiegoś psa o imieniu Aria? Albo chociaż Arii, która miała jakiegoś psa?
Suita: Nic na ten temat nie wiem. Ale liczę, że wymyślisz jakąś legendę i mi ją potem opowiesz.
Aria: No nie wiem. Zobaczę. Wolę słuchać prawd. Może kiedyś …
Suita: Pan przywiózł świeżutki chleb z orkiszowej mąki.
Aria: Biegnijmy. Może Pani sama nie zje. Może nas poczęstuje … A gdybym była chora oddała byś mi swój kawałek?
Suita: Nie wiem. Może. W końcu nie jestem psem od Świętego Rocha!