SUITA: Znowu ciemny, pochmurny dzień.
ARIA: Tylko jeść i spać. Po porannym spacerze mam mokry brzuszek.
SUITA: A ja brudne łapy.
ARIA: Dobrze, że nie myśli…
SUITA: Skąd wiesz? Mam ochotę coś dorwać i zagryźć.
ARIA: Ja zagryzam świnkę, od czasu kiedy ci się znudziła.
SUITA: Wyciągnęłam z niej wypełnienie, ogryzłam uszy i łapy, już nie jest dla mnie taka atrakcyjna.
ARIA: Poproś Panią o kolejną zabawkę.
SUITA: Prosiłam, ale nie chce spełnić mojej prośby. Za bardzo naśmieciłam tą poprzednią.
ARIA: Może pobawimy się piłką? Już minęło dużo czasu od zagryzienia poprzedniej.
SUITA: Wolę nie zagryzać piłek, Pani potem długo mi to wypomina.
ARIA: Ale ja za to mogę już ją rozszarpać na kawałki, bez konsekwencji. O ile Pani od razu jej nie wyrzuci…
SUITA: A mamy jakieś zapasowe?
ARIA: Tak, widziałam nową piłkę schowaną w szafie.
SUITA: To może lepiej pociągajmy kółko, ono nie da się ani przegryźć, ani rozerwać.
ARIA: To jakaś nowa generacja zabawek dla psów, są niezniszczalne.
SUITA: Ja wolę te zwyczajne.
ARIA: Niedługo wszystkie psie zabawki będą z tego mocnego tworzywa.
SUITA: To nam odbierze połowę przyjemności z zabawy.
ARIA: Chętnie bym pogryzła jakąś kość…
SUITA: Jeszcze by ci zaszkodziła.
ARIA: Ale co bym się nagryzła i nalizała…
SUITA: Ja raz dostałam żeberko, ale Pani mi je szybko odebrała gdy zauważyła, że odgryzam spory kawałek i łykam go w całości zamiast pogryźć.
ARIA: To dlaczego nie gryzłaś?
SUITA: Bo przewidziałam, że Pani mi zaraz tę kość odbierze. Chciałam jak najwięcej pochłonąć w jak najkrótszym czasie.
ARIA: Łakomstwo nie popłaca…
SUITA: Kiedy byłam szczeniakiem dostawałam ogromną kość do zabawy i miałam zajęcie na pół dnia. Pani szła do pracy a ja gryzłam, póki sen mnie nie zmorzył. To były piękne dni…
ARIA: Bo miałaś małe ząbki i nie mogłaś zbyt wiele na raz ugryźć. Takie
skubanie kości nie było szkodliwe. Ja zawsze gryzę kości. Nie jestem aż tak łakoma, żeby je połykać.
SUITA: Ale tobie też czasem Pani wyciąga utkwione w gardle kawałki.
ARIA: To są zwykle licho wie, jak stare, wykopane z ziemi i nie dające się przegryźć kości ogrodowe.
SUITA: Czyli skamieliny?
ARIA: Coś w tym rodzaju. Ale ja je tylko noszę w zębach i nie mam zamiaru łykać. Czasem wpadają mi niechcący do gardła.
SUITA: Aha, taki wypadek przy wykopaliskach.
ARIA: Trafnie to ujęłaś.
SUITA: Może kiedyś dokopiesz się do starożytnych kości…
ARIA: Jeśli będę kopać dostatecznie głęboko…
SUITA: Wykopiesz kości dinozaura!
ARIA: Raczej archeopteryksa, ale nie mam tak dalekosiężnych planów. A z wykopaliskami poczekam do wiosny.