ARIA: Co tak rano wstałaś? Wybierasz się na patrol?
SUITA: Najpierw psie sprawy, potem śniadanie, wreszcie patrol. Będzie pogoda, nie ma się co spieszyć.
ARIA: No to ja się jeszcze zdrzemnę. Jakiś taki zimny poranek…
SUITA: Zrobi się gorąco. Chodź, Pani serwuje śniadanie.
ARIA: Czy ktoś nas dzisiaj odwiedzi? Podobno wczoraj mieli być goście.
SUITA: Ale nie przyszli. Biegałam do bramy cały dzień, żeby sprawdzić czy nie nadchodzą, ale bezskutecznie.
ARIA: Przynajmniej poćwiczyłaś trochę…
SUITA: Spaliłam trochę kalorii. Pani idzie wieszać pranie, pomożemy?
ARIA: Nie umiem wieszać prania.
SUITA: Ale potrafisz złapać jak coś spadnie?
ARIA: Jasne, jestem w tym dobra.
SUITA: No to idziemy!
ARIA: Używałaś ostatnio swoich perfum? Coś tu śmierdzi…
SUITA: No, trochę się wytarzałam.
ARIA: A kiedy się ostatnio kąpałaś?
SUITA: Wczoraj.
ARIA: Dzisiaj też się wykąp i nie używaj tych perfum, bo cię Pani do domu nie wpuści. Twoje perfumy są zabójcze.
SUITA: Wieczorem się wykąpię. I tak cały dzień spędzam na dworze. Ty też możesz się wytarzać. Zapach wkrótce wywietrzeje.
ARIA: Masz plamy na grzbiecie, Pani zauważy ślady twoich perfum. I na pewno poczuje. Może cię nawet posypie proszkiem do pieczenia.
SUITA: Nie przesadzaj, Pani też używa okropnych chemicznych dezodorantów. I pachnie wtedy nie jak Pani, tylko jak drogeria.
ARIA: Chyba wolę te chemiczne zapachy…
SUITA: Powąchaj kwiatki, albo melisę.
ARIA: Wszystko pachnie lepiej niż twoje perfumy. Idę powęszyć.
SUITA: A ja popilnuję domu.