SUITA: Zauważyłaś, jak zielono jest w naszym ogrodzie?
ARIA: Tak, i pachnie wiosną a nie zimą.
SUITA: To są anomalie pogodowe. Ale mam nadzieję, że jeszcze spadnie śnieg.
ARIA: Ja też. Smakowała ci wczoraj pieczona kaczka?
SUITA: Pewnie, dawno nie jadłam czegoś tak pysznego. Lubię kaczkę z jabłkami.
ARIA: Ta była wyjątkowo smaczna. Psy sąsiadów nie miały tak dobrego świątecznego żarcia.
SUITA: Skąd wiesz?
ARIA: Pytałam co dostały na gwiazdkę i co do zjedzenia.
SUITA: Kiedy? One cały czas na nas szczekały i mnie obrażały!
ARIA: Bo ty się im odszczekiwałaś! Porozmawiałam z nimi grzecznie, kiedy poszłaś do domu.
SUITA: Knujesz za moimi plecami!
ARIA: No coś ty! Jestem teraz królową, muszę stosować dyplomację. Nie będę bezcelowo wdawać się w pyskówki. Nawet w sporach przygranicznych obowiązuje kultura.
SUITA: Wrrr…jestem zwolenniczką radykalnych rozwiązań! A jak ci się podobała nowa zabawka?
ARIA: Najpierw ty ją ogryzłaś…
SUITA: Pół godziny męczyłam się żeby znaleźć w niej piszczek! No i nie znalazłam.
ARIA: Chi, chi, bo go tam nie było!
SUITA: Pani specjalnie kupiła nam taką zabawkę, żeby nie można było jej zagryźć.
ARIA: Szybko ci się znudziła i teraz ja mogę ogryzać ją do woli.
SUITA: Chodź, powęszymy trochę wśród tej zimowej zieleni. Popatrzymy na pola, może zobaczymy sarny, albo zająca.
ARIA: A potem wrócimy na resztę pieczonej kaczki. Lubię takie święta.
SUITA: Spróbujemy sernika i makowca, a może Pani da nam orzeszka?
ARIA: Orzeszki są z alkoholem, nie nadają się dla psa.
SUITA: W taki razie pojem lukrowanych pierniczków. Też dobre.
ARIA: Ja wolę pasztet ze śliwką. Próbowałam go już wczoraj.
SUITA: Ale nic nie przebije mięsa ogrodowego!
ARIA: Jasne, taka surowa wołowa kość, albo resztki gołębia…
SUITA: A potem ból brzucha i wizyta u weterynarza.
ARIA: Czasem warto zaryzykować.