SUITA: Pan przyjechał i poszliśmy razem na spacer.
ARIA: Był trochę za krótki, bo cały czas padał deszcz i mocno wiało.
SUITA: I tak było co powęszyć i gdzie pobiegać. Nowe szeleczki się sprawdziły, prawie ich nie czułam.
ARIA: Są świetne, nie krępują ruchów i o dziwo zbytnio się nie brudzą. No i miałyśmy po drodze adoratorów!
SUITA: Myślisz, że to zasługa modnych szeleczek?
ARIA: Raczej mojego uroku osobistego, bo twoje warczenie nie sprzyja znajomościom.
ARIA: Ten mały z klapniętym uszkiem był bardzo miły, ale ty go oczywiście odpędziłaś.
SUITA: Nie zadaję się z kundlami i ty też nie powinnaś.
ARIA: Jesteś okrutna, wokół nas nie ma żadnych terierów. Nie mam z kim porozmawiać!
SUITA: Podobno jesteś królową, a królowa nie zadaje się z byle kim.
ARIA: Nie oceniaj psa po wyglądzie, albo według rasy.
SUITA: Jeszcze nie spotkałam mojego ideału.
ARIA: Uważaj, latka lecą…
SUITA: Zamiast się oglądać za kundlami, wytrop zająca. Jak dogonisz i złapiesz, Pani zrobi pasztet.
ARIA: Ślinka leci na samą myśl…
SUITA: Znalazłam trop, kto pierwszy!
ARIA: To nie zając, tylko psy, Pan przypiął nam smycze, daleko nie pogonisz. Żegnaj pasztecie…
SUITA: Nie przejmuj się, w domu czeka wątróbka z kaszą gryczaną.
ARIA: Wracajmy, pal licho zające! Jestem głodna.