ARIA: Gdzie się podział ten koronawirus?
SUITA: Nigdzie, cały czas jest wśród ludzi.
ARIA: Ale ludzie już zaczęli chodzić bez kagańców!
SUITA: Tylko niektórzy, nasze Panie zawsze zakładają je przed wycieczką. Znowu jest więcej zachorowań. Podczas ciepłego weekendu ludzie zaszaleli, teraz są tego skutki.
ARIA: Mam już dość siedzenia na podwórku.
SUITA: Chyba leżenia, bo ciągle śpisz.
ARIA: A co mam robić? Znowu zrobił się ziąb, zmokłam jak pies i teraz muszę się wygrzać.
SUITA: Nasza Pani potrzebuje dogoterapii…
ARIA: Zaraz jej pomogę. Nie służą jej takie gwałtowne zmiany pogody. Bolą ją ręce i głowa.
SUITA: Strasznie się o nią boję, kiedy zaczyna wołać: Auu, auuu, zupełnie jak pies.
ARIA: A ja wyję razem z nią, jak pies, bo to jej pomaga i zaczyna się wtedy śmiać, a to dobry znak.
SUITA: Przytulmy się do Pani na kanapie. Ty grzejesz z prawej, a ja z lewej.
ARIA: OK. A jeśli Pani złapała koronawirusa? Wszystko ją boli i ma kaszel…
SUITA: Ale nie ma gorączki, to tylko alergia.
ARIA: Mam nadzieję, że dogoterapia ją wyleczy.
SUITA: Gdzie się pchasz, miałaś być z prawej strony!
ARIA: Wiesz, mam drobny problem z odróżnieniem stron…
SUITA: Dobrze, że nie kierujesz pojazdami…
ARIA: Może kiedyś zrobię prawko.
SUITA: Na hulajnogę?
ARIA: Nie bądź złośliwa. Widziałam w internecie psy jeżdżące dziecięcymi samochodami.
SUITA: Już to widzę, Aria za kierownicą, ja wołam: w prawo, w prawo! A Aria skręca w lewo i wali nosem w drzewo.
ARIA: Te samochodziki jeżdżą powoli, zawsze zdążę się zatrzymać.
SUITA: Daruj sobie samochodziki, jesteś najszybsza i najbardziej zwrotna na własnych łapach. I nie musisz się przejmować kierunkowskazem.
ARIA: Ale już mi się zdarzyło wpaść na drzewo…
SUITA: Albo na mnie.
ARIA: Ale drzewo mnie nie ugryzło…
SUITA: Jeśli nadal ci się marzy samochodzik, poproś Pana, żeby ci kupił. Oczywiście używany.
ARIA: Chciałabym czerwony, z napędem na cztery koła i kierownicą ze wspomaganiem…
SUITA: Zwariowałaś! Chodźmy pograć w piłkę, bo zaczynasz świrować od tego leżenia.