ARIA: Tak mi szkoda lata… Pada deszcz, zimno się zrobiło, nie można już poleżeć na słonku, mokra piłka zniechęca do gry.
SUITA: Mamy komputer.
ARIA: A kto przy nim siedzi?
SUITA: Pani.
ARIA: No właśnie. Na dworze ciemno i ponuro, Pani nie robi nam zdjęć, bo wychodzą zamazane.
SUITA: Możemy się pogrzać przytulając do Pani, kiedy siedzi na kanapie i czyta.
ARIA: Pewnie boli ją głowa, powinnyśmy zastosować dogoterapię, tak na wszelki wypadek.
SUITA: Pani kupiła nam nowe posłania. Takie ciepłe, jesienne.
ARIA: To teraz będziemy spały całe dnie?
SUITA: No co ty! Na pewno będzie co pogonić, albo wypłoszyć. Zaczną przychodzić myszy z pól. Wróci wiewiórka. Jak przestanie padać, pogramy w piłkę.
ARIA: Pewnie wystraszyłam tą wiewiórkę siedząc na drzewie. Mogła pomyśleć, że wejdę wyżej i ją złapię.
SUITA: Nie sądzę, wiewiórki raczej nie boją się psów.
ARIA: Nas powinny się bać…
SUITA: Sadzisz, że uda ci się ją złapać? Ona skacze wyżej od ciebie!
ARIA: Może spadnie…
SUITA: Marzycielka z ciebie.
ARIA: To przynajmniej ją oszczekam! Niech nie czuje się tu zbyt pewnie.
SUITA: Niedługo zaczną spadać liście, a wtedy możemy w nich kopać do woli.
ARIA: I tarzać się! Będzie super.
SUITA: Jak trochę obeschnie, pójdziemy z Panem i Panią na długi spacer po polach. Spotkamy sarny, bażanty i kto wie, co jeszcze.
ARIA: Może jesień nie będzie taka zła…
SUITA: Mimo wszystko wolę ciepełko, basen, świeżą trawkę. Na te atrakcje znów trzeba będzie zaczekać cały rok.
ARIA: Jakoś zleci, wypróbujemy nowe posłania?
SUITA: Jasne, ale wygodne.
ARIA: I znacznie lepiej pachną.
SUITA: Bo jeszcze ich nie obsikałaś!