SUITA: Ale wczoraj lało, wiało i grzmiało. To był pogodowy armagedon.
ARIA: I dlatego biegałaś po deszczu, szukałaś nie wiadomo czego i w końcu zmokłaś jak pies?
SUITA: Biegałam i węszyłam, szczury, nornice i ptaki były strasznie przerażone i biegały po ogródku, jak w amoku.
ARIA: Złapałaś coś?
SUITA: Niestety nie, ale potwornie zgłodniałam. Dlatego poprosiłam Panią o dokładkę.
ARIA: Raczej o drugą kolację.
SUITA: Ty też skorzystałaś.
ARIA: Byłam tak samo głodna jak ty. To pewnie na ten deszcz ssało mnie w żołądku.
SUITA: Zupka jarzynowa na mięsku była pyszna.
ARIA: Kanapka z szynką też.
SUITA: Spałam potem jak zabita, a rano nie chciało mi się wychodzić z domu.
ARIA: Na podwórku leżał dywan z liści i nasion i stały kałuże.
SUITA: Na szczęście dziś świeci słonko i możemy spokojnie patrolować ogród.
ARIA: Wiesz, że w magazynku znowu są myszy?
SUITA: Chodźmy, trzeba je wypłoszyć. Zjedzą nam ziemniaki i marchewkę i może jeszcze dobiorą się do naszych orzechów.
ARIA: Ostrożnie, coś rozsypałaś!
SUITA: To tylko żwirek dla kota, został po Gawocie.
ARIA: Pani będzie zła…
SUITA: Wybaczy nam jak złapiemy mysz.
ARIA: Tu było wcześniej posprzątane, a teraz zrobiłyśmy straszny bałagan. Poprzewracane doniczki, wywrócone wiadra, totalna demolka.
SUITA: Nie wyrażaj się! Gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą!
ARIA: To nie wióry, tylko żwirek, jak zawilgotnieje zamieni się w twardą skorupę. Będziesz potem sprzątać, nie zazdroszczę.
SUITA: Pani weźmie szufelkę i wyrzuci rozsypany żwirek. Uwaga, mysz! Biegnie pod szafę z narzędziami, bierz ją!
ARIA: Nie mogę, wpadłam do wiadra, stało mi na drodze!
SUITA: Pies fajtłapa, na polowaniu muszę liczyć tylko na siebie.
ARIA: Słyszysz ten huk?
SUITA: Coś się stało przy bramie, biegiem!
ARIA: Stuknęły się dwa samochody, ludzie teraz strasznie przeklinają…
SUITA: Dobrze, że nikomu nic się nie stało.
ARIA: Ależ bogate słownictwo! Na psią budę, nie znałam dotąd takich wyrażeń!
SUITA: I lepiej się ich nie ucz. Wracamy do myszy, samochody, to nie nasza sprawa.