ARIA: Czy mogę opowiedzieć ci moją bajkę?
SUITA: Jasne, szczekaj.
ARIA: Była sobie raz mała, nieśmiała i zabiedzona psinka. Mieszkała na dużym podwórku, gdzie biegało stadko różnych psów. Bała się ich i zawsze schodziła im z drogi. Wiedziała, że niektóre z nich to jej bracia i siostry, ale nie miała odwagi bawić się z nimi. Nie wiedziała nawet czy ma jakieś imię, bo nikt się do niej nie odzywał. Kiedy przychodził człowiek i wsypywał do misek chrupki była wyprzedzana i odpychana przez innych. Zanim dotarła do jedzenia, zostawały tylko resztki. Od czasu do czasu przychodził jakiś nowy człowiek , przytulał i zabierał ze sobą jedno z jej rodzeństwa. Nie wiedziała dokąd, ale była pewna, że do lepszego i ciekawszego życia niż podwórko na którym się wychowała. Nie miała żadnych zabawek, prócz plastikowej butelki, którą czasem goniła i popychała nosem, póki ktoś jej nie odebrał.
SUITA: Usiłujesz wzbudzić moje współczucie, ale streszczaj się, ma być jakaś akcja.
ARIA: W końcu została sama. Wszystkie szczeniaki znalazły nowy dom. Jej nikt nie chciał. Po podwórku biegała już tylko jej mama, która była zajęta kolejnym, młodszym potomstwem i kulawa jamniczka, za stara, żeby mieć szczeniaki.
Któregoś dnia przyszedł Pan, wziął ją na ręce, obejrzał dokładnie, uśmiechnął się i powiedział: Co ja teraz mam z tobą zrobić mała brzydulo? Co prawda masz rodowód, jesteś rasowa, ale z taką urodą nie nadajesz się na reproduktorkę. No i nikt cię nie chciał! Tutaj też już nie możesz zostać, robisz się coraz starsza.
Psinka nie wiedziała, co to znaczy, ale pomyślała, że chyba nic dobrego. Trzęsła się cały czas ze strachu i w końcu zsikała Panu na spodnie. – No wiesz, chyba cię oddam komuś za darmo.- powiedział z niesmakiem. Powinienem cię dawno uśpić.
SUITA: To chyba bajka na całą noc…
ARIA: Psinka długo rozmyślała nad swoim życiem, miała nadzieję, że jednak jej los się w końcu odmieni. Przyjdzie po nią jej człowiek, przytuli, pogłaszcze i nada jakieś sensowne imię. Potem zabierze w nieznany, piękny świat, nakarmi do syta, kupi zabawki… Tak się rozmarzyła, że nie zauważyła kiedy przyjechał człowiek w białym fartuchu i skierował się prosto do niej.
Szybko skojarzyła kim jest ten człowiek. To weterynarz, zawsze serwował zastrzyki, lub inne niemiłe zabiegi. Uskoczyła błyskawicznie w bok i nie dała się złapać. Przyszedł Pan i inni ludzie, ale na dużym podwórku nie było łatwo ją dogonić.
-Trzeba przynieść sieć, inaczej jej nie złapiemy. -powiedział Pan.- No chodź tu Sami, wredna mała dzikusko! Mam dość twoich fochów.
Pierwszy raz użył jej imienia! A więc jestem SAMI, pomyślała psinka, to już coś.
Ktoś poszedł po sieć. Sami dygotała ze strachu przekonana, że to jej ostatnie chwile życia. Zarzucą na nią sieć, weterynarz zrobi ostatni zastrzyk i żegnaj świecie! Dobrze, że choć zna swoje imię: SAMI, jestem Sami. Błagam, nie usypiajcie mnie! Ja chcę żyć! Przeraźliwy skowyt wydobył się z jej gardła, gdy opadła sieć… Weterynarz zbliżał się ze strzykawką.
SUITA: No i co dalej? Szczekaj szybciej.
ARIA: Ulicą szedł człowiek. Usłyszał psi skowyt i zatrzymał się. Lubił zwierzęta, a szczególnie psy. Zobaczył kilkoro ludzi pochylających się nad szczeniakiem zaplątanym w sieć.
-Co wy robicie temu psu?- zawołał i otworzył furtkę.
– A co to Pana obchodzi? Chcemy go uśpić.- odparł Pan.
-Nieprawda, tylko zaszczepić. -dodał weterynarz spoglądając wymownie na właściciela Sami.
-Chcecie uśpić takie piękne szczenię?- zawołał człowiek.
Wtedy Sami usłyszała po raz pierwszy, że jest piękna. Mimo przerażenia zamerdała szybko ogonkiem i zaczęła popiskiwać wpatrując się w wybawiciela.
– Oddajcie mi tego psa. Ja się nim zaopiekuję.- Szybko podszedł do Sami, oswobodził ją z siatki i przytulił.
-A weź go sobie człowieku i idź do diabła!- odrzekł właściciel.- Miałem z nią dość kłopotów. Nazywa się Sami i ma nawet rodowód.
Serce Sami waliło jak oszalałe, tuliła się do człowieka, który uratował jej życie i była szczęśliwa. Może jednak nie jest taka brzydka, jak orzekli inni ludzie? Jednak ktoś ją chciał!
-Moja śliczna, słodka Sami.- Nowy Pan głaskał ją po głowie i tarmosił po uszach.- Nikt cię nie uśpi, a ja nikomu cię nie oddam. Jesteś najpiękniejszym psem na świecie, i nie pozwolę, żeby cię ktoś skrzywdził. Jesteś moja na zawsze! A teraz pokażę ci twój nowy dom, będziesz w nim szczęśliwa.
SUITA: I to już koniec? Spodziewałam się drastycznych scen. Było tyle napięcia w twojej opowieści.
ARIA: To tylko bajka, każdy dostał to, na co zasłużył.
SUITA: No tak, Sami- nowy dom, a jej pierwszy właściciel?
ARIA: Miał nielegalną hodowlę psów więc kazali jej zaprzestać. Miał szczęście, że go nie ukarali. A Sami wyrosła na pięknego, rasowego psa i wszyscy nazywali ją Księżniczką.
SUITA: Może Wojowniczą Księżniczką Arią?
ARIA: Wrrrr…