ARIA: Co robiłaś na górze u młodszej Pani.
SUITA: Słuchałam wykładu.
ARIA: A na jaki temat?
SUITA: Hm, nie zrozumiałam z tego ani słowa. To była jakaś ludzka filozofia, czy coś. Zupełna abstrakcja.
ARIA: Biedna Suitka, ja oglądałam film o smerfach i zrozumiałam wszystko. Najpierw smerfy goniły Gargamela, a potem odwrotnie.
SUITA: Dobry film, przynajmniej wiadomo, kto kogo gonił.
ARIA: Widziałam też fajną reklamę o dinozaurach i parówkach. Był wywiad z mięsożercą. Wielkim strasznym tyranozaurem!
SUITA: Ciekawe…
ARIA: Dinozaur skarżył się, że mięso mu ucieka, wiesz, takie mobilne mięso, coś jak nasze ogrodowe.
SUITA: Aha… Ale parówki nie uciekają…
ARIA: Parówki nie uciekały, ale potem był koniec świata, a po nim parówki dosłownie leżały w krzakach! Dinozaury wyginęły, ale jeden został i te parówki dostał!
SUITA: Fascynujące.
ARIA: I to było mięso stacjonarne. Takie, które lubię najbardziej a przy tym ekologiczne, bez konserwantów i chemicznych dodatków.
SUITA: Ja lubię mięso mobilne, o ile w końcu gdzieś zaparkuje… Miło tak coś pogonić, upolować, a potem zjeść.
ARIA: Pewnie, ale ja wolę mobilne patyki i stacjonarne parówki. Lepsza parówka w misce niż gołąb na drzewie.
SUITA: Zastanawiam się tylko po co ludziom taka reklama?
ARIA: Żeby nie ganiali za żywym mięsem, bo dopadnie ich koniec świata i nie spróbują już tych pysznych parówek?
SUITA: Zrozumiałaś tyle z tej reklamy, co ja z wykładu. Gratulacje.