Suita: Aria, co czytasz?
Aria: O wielkiej akcji ratunkowej, która odbyła się 20 stycznia.
Suita: Co to była za akcja? Pożar? Powódź? Trzęsienie ziemi?
Aria: Czemu jesteś taką katastrofistką? Ratowano psa.
Suita: Wielka akcja, aby ratować psa? To brzmi ciekawie. Szczekaj dalej.
Aria: Pies wszedł na lód na Zalewie Zegrzyńskim. Lód się pod nim załamał.
Suita: To miał paskudną kąpiel.
Aria: Ktoś go zauważył, powiadomił służby ratownicze.
Suita: I zareagowały?
Aria: Przyjechała straż pożarna z dwóch miejsc i Wodne Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe.
Suita: To był jakiś słynny pies? Celebryta? Pies bardzo ważnej osoby?
Aria: Zwykły kundel.
Suita: Naprawdę?
Aria: Naprawdę. Problem polegał na tym, że do psa nie można było dojść, dopłynąć ani dopłynąć łodzią ze względu na cienki lód między psem, a brzegiem.
Suita: Użyto drabin? Przyleciał helikopter?
Aria: Nie.
Suita: No to jak go wyciągnięto? Umieram z ciekawości.
Aria: Użyto poduszkowca.
Suita: Nie wierzę. Ale akcja. Pies ratowany poduszkowcem?
Aria: Psa uratowano. Pani, która czekała na brzegu zabrała go natychmiast do weterynarza.
Suita: Mam obawy, że teraz wszystkie psy będą chciały przelecieć się poduszkowcem i będą wpadały do wody.
Aria: Sądzę, że psy bardziej nie lubią kąpieli niż lubią jazdę poduszkowcem.
Suita: Mam nadzieję, że masz rację.