SUITA: Miałaś rację, zając został już prawie całkiem zjedzony. Pierwszym amatorem zajęczego mięsa był oczywiście RUDY! Przeciągnął zająca na drugą stronę ulicy, z dala od jezdni i bezpiecznie sobie pojadł.
ARIA: A wiesz coś o następnych?
SUITA: W przyrodzie nic nie ginie, kolejnymi konsumentami były dwa biegające po ulicy psy, jeden czarny kudłaty , a drugi bury. Pani nie zdążyła im zrobić zdjęcia, bo szybko uciekli. Zdążyli jednak zjeść prawie połowę zająca.
ARIA: A czy teraz jeszcze tam leży?
SUITA: Zostały z niego tylko resztki, na których żerują wrony.
ARIA: To przykre, był taki duży i piękny…
SUITA: Tak kończą dzikie zwierzęta. Przeżywa najsilniejszy i najmądrzejszy, a ten zając nie był zbyt uważny przebiegając przez jezdnię. Dlatego zginął.
ARIA: Mam nadzieję, że jego dzieci będą mądrzejsze i nie wybiegną na drogę. Gdy pójdziemy na spacer przegonimy zające jak najdalej od jezdni, w polu będą bezpieczne.
SUITA: Nie uratujesz wszystkich przed skutkami cywilizacji.
ARIA: Ale może chociaż trochę…
Nasze krokusy: