ARIA: No czemu stoisz w drzwiach i nie wychodzisz na siusiu?
SUITA: Nie widzisz, że ciurkiem leje?
ARIA: Widzę, ale ja też się zaraz zleję. Muszę wyjść!
SUIT: Leć, ja poczekam.
ARIA: Biegiem pod daszkiem, pod magazynkami i na trawnik pod katalpą… Och, ulżyło mi.
SUITA: Chodź na śniadanie, potem pójdziemy do pracy z młodszą Panią.
ARIA: Uważasz, że to dobry dzień na pracę?
SUITA: Dla Pani, tak. Dla nas dobry na sen pod jej biurkiem, albo na fotelu. I to będzie nasza praca.
ARIA: Dotrzymywać Pani towarzystwa?
SUITA: A co można robić w taką pogodę?
ARIA: Pracować zdalnie. Ty zostań tutaj, a ja pójdę na dół pilnować starszej Pani. Może pozwoli mi poleżeć na kanapie? Tutaj ty i tak zajmiesz lepsze miejsce.
SUITA: Jak chcesz, będziesz miała bliżej do kuchni, a tam zawsze jest szansa na przekąskę.
ARIA: A kiedy pójdziemy na obchód?
SUITA: Jak przestanie padać.
ARIA: Marne szanse, będzie lało cały dzień.
SUITA: Ale jutro będzie lepiej.
ARIA: Starsza Pani wybiera się na targ.
SUITA: Oj, zmoknie jak ten pies…
ARIA: Założy pelerynę. Nam też by się przydała jakaś kurteczka, do wyjścia za potrzebą.
SUITA: Wolę zmoknąć, ta kurteczka jest na mnie za ciasna, no i nic nie widzę przez kaptur.
ARIA: Musisz schudnąć. Pobiegaj trochę.
SUITA: Po korytarzu? Po deszczu nie mam zamiaru.
ARIA: To popracuj sobie leżąc na fotelu, a ja popracuję na kanapie. Jako dogoterapeuta dla starszej Pani. Oby tylko nie przyszło Pani do głowy sprzątanie tym ryczącym odkurzaczem.
SUITA: Pani mówiła coś o uszyciu dla nas nowej osłony wejścia na werandę, stare jest w strzępach. Pewnie zabierze się do tej pracy właśnie dziś.
Widziałam, jak przygotowuje maszynę do szycia.
ARIA: Może uszyje mi jakiś fajny ciuch? Chętnie włożę mini spódniczkę , albo pelerynkę…
SUITA: No to powodzenia, idę spać, a właściwie pracować z Panią.
ARIA: No to ja też. Miłego dnia!