ARIA: Hej wycieczka, hej daleka , czeka na nas stado saren i ucieka…
SUITA: Co ty podśpiewujesz?
ARIA: Jestem zadowolona, wczorajsza wycieczka była super!
SUITA: Owszem, tyle zapachów, smaków, no i przyjemne, choć niskie słoneczko.
ARIA: Marchewka jeszcze rośnie, ale buraki już sprzątnięto z pól.
SUITA: Sarny mają co jeść i korzystają, póki resztek nie zasypie śnieg.
ARIA: Pamiętasz te zapachy koło lasku? To był świeży trop!
SUITA: Świeży trop saren, z daleka widać było jak uciekają…
ARIA: Gdyby były bliżej, ach, to byłby pościg!
SUITA: Ale co pobiegałyśmy, to nasze!
ARIA: Jasne, a widziałaś tego rudego psa, którego nasza Pani spotkała też poprzedniego dnia?
SUITA: Nie widziałam , bo był daleko, ale czułam.
ARIA: Był nami bardzo zainteresowany. Przeczytał o nas już poprzedniego dnia, z Pani spodni, bo ją dokładnie obwąchał i chciał nas poznać.
SUITA: A ja chciałam go dopaść i ugryźć! Gdyby Pan nie zawołał mnie i nie usmyczył, tobym go pogoniła.
ARIA: Jak zwykle stoisz na przeszkodzie wszelkim moim nowym znajomościom.
SUITA: On był z dwoma swoimi psiewczynami, rudymi bliźniaczkami!
ARIA: No to co? Nie mam nic przeciwko rudym bliźniaczkom.
SUITA: A przeciwko burym kotom?
ARIA: Chętnie się z nimi pobawię.
SUITA: Pani wczoraj zawarła też znajomość z kotem. Był miły i łasił sie do niej. Chyba nie chcesz, żeby zamieszkał w naszym domu?
ARIA: No raczej nie. Ale ze względu na ciebie. Jesteś chorobliwie zazdrosna…
SUITA: Wrrr… To nie zazdrość tylko dbałość o własne interesy!
ARIA: Dzisiaj już nie ma słoneczka, zrobiło się szaro i zimno.
SUITA: No to posiedzimy w domu, odpoczniemy, pojemy i pośpimy.
ARIA: I obejrzymy zdjęcia z wycieczki.