Moje obecne życie w Terierogrodzie to jedzenie, spanie i wypady na pole, gdzie obserwuję myszy, bażanty, gołębie i inną zwierzynę. Nie gonię tego towarzystwa, bo to bez sensu. I tak nie mogę tego zjeść, więc po co tracić energię. Oglądam sobie, jak ludzie telewizję i przyznaję, że to całkiem miła rozrywka. Do domu przychodzę wieczorem na kolację, a potem znów uciekam do starego opuszczonego domu, po drugiej stronie ulicy. Mam tam swoją kanapę i święty spokój, no i jestem z dala od szalonych terierek.
To moja letnia rezydencja:
A to moje pole obserwacji.
Moja kolacja.