Suita: Rano wstałyśmy trochę później, bo nasza pani zaspała. Była 5.20, doskonała pora na wywęszanie, no i poczułam ten zapach: śliskiego, mokrego płaza, który bezczelnie skacze po naszym ogrodzie. Pognałam jak szalona do ogródka przed domem, Aria tuż za mną. Pani pewnie pomyślała, że tak bardzo chce nam się siusiu i wróciła do domu szykować kanapki dla młodszej pani na Wielkie Polowanie. Odpędziłam Arię i zaczęłam rozkopywać ziemię na klombie nie zważając na jakieś tam kwiatki, musiałam dorwać tę żabę. Już, już prawie ją miałam, gdy nagle zjawiła się pani i objechała mnie za dewastację klombu. Podkuliłam ogon, i odeszłam pozostawiając sobie na później nasze żabio-psie porachunki. Klomb po moich poszukiwaniach wyglądał marnie.
Aria: Ja też chciałam mieć udział w poszukiwaniach żaby, gdy tylko pani znów poszła do domu zabrałam się do pracy. A oto jej efekt:
Pani była na nas zła i obawiałam się, że śniadanka nie będzie, ale chyba wybaczyła nam ten akt wandalizmu, bo w misce pojawiły się chrupki a potem jeszcze serek. Po tych porannych przygodach i dobrym śniadanku, jak zwykle poszłyśmy spać.