Suita: Przyjechał Pan.
Aria: Poszliśmy na spacer.
Suita: Było chłodno, chwilami wiał zimny wiatr.
Suita: Biegałyśmy jak szalone i było nam ciepło.
Suita: Na polu było mnóstwo śladów zapachowych i śladów odciśniętych w śniegu.
Aria: Niestety Pan nie naładował w pełni aparatu i ten na mrozie zaczął się buntować. Zdjęć jest mało.
Suita: Pan widział z daleka sarnę, której my nie wyczułyśmy. Sarrna uciekła. Dopiero wtedy poczułyśmy jej zapach. Ganiałyśmy dookoła, ale po sarnie ani śladu.
Aria: Potem parę metrów przed nami prysnął zając. Biegłyśmy z pełną szybkością. Najpierw Suita mnie wyprzedzała.
Suita: Ale jak się zmęczyłam to Aria – maratończyk – wyprzedziła mnie trochę. Zając skręcił w tuje i zniknął.
Aria: Nie miałyśmy szans. Złapałybyśmy go gdybyśmy były chartami.
Suita: Ale pościg był wspaniały. Ten zapach w nozdrzach.
Aria: Nie było żadnych ptaków, choć były stare ślady zapachowe.
Suita: Dość szybko wróciłyśmy do domu.
Aria: Za szybko.
Suita: Pan się śpieszył. No i muszę cię pochwalić. Byłaś bardzo grzeczna. Wracałaś na zawołanie.
Aria: Dzięki za pochwałę. Starałam się. No i jestem szczęśliwa, że zniknęły te paskudne bóle kręgosłupa.
Suita: Zając przed nosem to wspaniałe lekarstwo na wszelkie psie dolegliwości.