Aria: Poszlismy na pobliskie pola. Jedna ze starych dróg była zalana wodą. Nie dałoby się przejść bez niszczenia mieczyków, więc wycofaliśmy się.
Suita: Potem poszliśmy polem bo drogi były bardzo ‘kałużyste’. Wszędzie na ścieżkach były ślady saren.
Aria: W pewnym miejscu na ścieżce zobaczyliśmy sarny. Pognałyśmy w ich kierunku, ale Pan nas odwołał.
Suita: Mądrze zrobił – sarny zaczęły sezon godowy, a koziołki bywają wtedy bardzo nerwowe.
Aria: Dlatego wróciłyśmy. Bycie skopaną przez sarny – to nie jest dobra przygoda.
Suita: Ty wróciłaś pierwsza – chyba pierwszy raz w życiu.
Aria: A ty chyba pierwszy raz w życiu okazałaś się nieposłuszna i nie reagowałaś na wołania.
Suita: Nie słyszałam. Coś mi dźwięczało w uszach.
Aria: Akurat. Chyba sarny ci dźwięczały.
Suita: Było mnóstwo wspaniałych zapachów oraz mnóstwo smacznych przekąsek.
Aria: Aż Pan na ciebie nakrzyczał, że żresz jakieś gówna.
Suita: To były smaczne odchody.
Aria: Tfu! To co dawało się zauważyć, to to że na polach jest bardzo mokro. W uprawach pełno dorodnych chwastów. Pola jeszcze nie sprzątniete. Drogi przez pola pozarastane i porozjeżdżane przez ciągniki.
Suita: Było mnóstwo komarów.
Aria: Byłyśmy już blisko drogi i miałyśmy zaraz być w domu. Jednak okazało się, że u niedalekich sąsiadów brama jest otwarta, a psy biegają luzem po jezdni i oszczekują rowerzystów.
Suita: Już szykowałyśmy się do dzikiej draki, ale Pan nas odwołał i cofnęliśmy się w pole.
Aria: Byłoby ostro.
Suita: Burki uciekłyby po pierwszym moim szczeknięcie i na twój widok. Są przemądrzałe, gdy są z drugiej strony ogrodzenia.
Aria: Masz racje. Jezdnia to nie jest ich teren i czułyby się niepewnie.
Suita: Już nieraz tak bywało, że jakieś burki startowały do nas, my ostrzyłyśmy zęby, a Pan tylko tupnął i bohaterskie burki uciekły.
Aria: Ale tym razem Pan nie miał ochoty ryzykować. Nadrobiliśmy kilometr.
Suita: Zmęczyłyśmy się i z przyjemnością wróciłyśmy do domu. A oto kilka zdjęć z naszej wycieczki.