ARIA: Znowu byłyśmy na wycieczce!

SUITA: Ale trzeba było tam dojechać samochodem.
ARIA: To było niezbyt przyjemne. Nigdy nie wiem, czy jedziemy do weterynarza, czy na spacer.
SUITA: Ale na miejscu już było super. Nowe zapachy, bażanty do pogonienia i rowy odwadniające do pływania.

ARIA: No raczej nie dało się w nich pływać. Za płytko.
SUITA: Była też głębsza rzeczka, ale trochę bałam się tam wejść.

ARIA: Uwielbiam takie wyprawy. Można biegać bez smyczy, nie ma ludzi, za to prawie za każdym krzakiem kryje się niespodzianka.
SUITA: Owszem, znalazłam taką i już chciałam się w niej wytarzać, gdy usłyszałam: STÓJ!

ARIA: Miałam na myśli niespodzianki węchowe, a nie twoje zakazane perfumy.
SUITA: Ale pogoniłyśmy bażanta! Szkoda, że to nie ten co zeżarł nasze borówki.
ARIA: Ten też nie był niewinny.
SUITA: Fajnie było złapać trop i popędzić przez pole…

ARIA: Szkoda, że Pan nas tak szybko przywołał.

SUITA: Znalazłyśmy wysypisko zgniłej cebuli i selerów. Interesujący zapach.
ARIA: Były też zużyte opony i mnóstwo plastikowych worków z czymś nieokreślonym.

SUITA: Ochłodziłyśmy się trochę w bagienku wypełnionym wodą i pobiegłyśmy przez zielone nieużytki.

ARIA: Uwielbiam takie miejsca, wysoka pachnąca trawa, brzęczące owady i odfruwające nagle ptaki. No i ten zapach, a raczej cała symfonia zapachów! To prawdziwy raj dla psa.

SUITA: W końcu trzeba było wracać.

ARIA: Zmęczone i szczęśliwe wracamy do samochodu.
SUITA: Nie chce mi się wracać, tu jest tak przyjemnie.

ARIA: Protestuję, nigdzie nie idę, nie wsiądę do samochodu.

SUITA: No i po wycieczce, Pan nas usmyczył i wsadził do samochodu. Jedziemy do domu.

Hałda ziemi odgradzająca autostradę:

To naprawdę wycisza, lepiej niż ekrany.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *