SUITA: Jadłam dziś coś pysznego.
ARIA: Ojej, a gdzie ja wtedy byłam?
SUITA: Włóczyłaś się po krzakach. Wyglądasz jak mokry pies.
ARIA: Bo jestem mokra.
SUITA: Trzeba było nie łazić po deszczu.
ARIA: Ominęła mnie przekąska!
SUITA: To są skutki nie przychodzenia na wołanie Pani.
ARIA: Czuję jakiś dziwny zapach z kuchni, to chyba ryba…
SUITA: Była pyszna, połknęłam kilka kawałków, usmażona w panierce, ze śmietanką.
ARIA: Ale to chyba nie ryba. Wywęszyłam coś bardziej delikatnego.
SUITA: Jak to? Zjadłam rybę nawet nie czując,że to niby ryba?
ARIA: To była chyba-ryba.
SUITA: Naprawdę dobra, cokolwiek to było.
ARIA: Idę na zwiad do kuchni.
SUITA: No i co wyczułaś?
ARIA: Nie tylko wyczułam, mam przepis na niby-rybę!
SUITA: O kurczę, dałam się nabrać. Ale to naprawdę pachniało, jak ryba.
ARIA: Bo było z przyprawą do ryb.
SUITA: No to podaj ten przepis, nawet jeśli to tylko niby-ryba, jest warta zjedzenia.
ARIA: Podaję składniki:
4 łyżki kaszy manny /czubate/
1 litr rosołku, może być bulion z kostki.
1 jajko, przyprawa do ryb,
tarta bułka do panierowania.
Gotujemy kaszę na gęsto, wylewamy do prostokątnej miski i studzimy. Kroimy wystudzoną twardą kaszę na grube nieduże plastry, obtaczamy w jajku i przyprawie do ryb, panierujemy w bułce tartej i smażymy na oleju lub masełku na złoty kolor. Podajemy z gęstą, kwaśną śmietaną, keczupem lub sosem kurkowym według upodobania.
SUITA: No i znów coś bez kęsa mięsa…
ARIA: Najważniejsze, że smaczne, nawet się nie zorientowałaś, że to jarskie żarcie.
SUITA: No wiesz, niedługo skończę 10 lat, węch już nie ten, no i chyba trzeba przejść na dietę…
ARIA: Mam nadzieję, że Pani da mi kawałek tego smakołyku. Ja to zawsze jestem pokrzywdzona.
SUITA: Spędzaj więcej czasu w kuchni. Nic cię wtedy nie ominie.
ARIA: Ale ja tak lubię kontakt z naturą…