Aria; Suita, co czytasz?
Suita: Artykuł sprzed dwóch tygodni.
Aria: Jeśli to coś o psach – to szczekaj.
Suita: Pewien meksykański ksiądz, proboszcz parafii, zabiera ze sobą na msze, które odprawia, swoją suczkę o imieniu Paloma (hiszp. gołębica).
Aria: Super.
Suita: Ksiądz twierdzi, że od dawna nie rozstaje się z Palomą. Wiernym mówi: “Przepraszam za moją suczkę, ale jest już stara i bardzo przeżywa, kiedy zostawiam ją samą”.
Aria: Dobry człowiek. Pełen współczucia i miłości.
Suita: Tak. Twierdzi, że “jeżeli zgadzamy się na cierpienie zwierząt, które również są stworzeniami Bożymi, nie możemy głosić miłości braterskiej.”
Aria: Wszystko jest dobrze, jeśli suczka jest grzeczna i nie przeszkadza w mszy.
Suita: Bóg jest wszędzie. Stworzył psy, i jeśli nie przeszkadzają mu poza kościołem, to nie powinny mu przeszkadzać również w kościele. W Polsce odbywają się – jeszcze nieliczne – msze w intencji zwierząt domowych oraz msze z udziałem zwierząt. Ludzie przychodzą nie tylko z psami i kotami, ale i ze świnkami morskimi i innymi zwierzakami.
Aria: A ja nigdy nie byłam w kościele.
Suita: Nudziłabyś się. Nie rozumiałabyś nic. Czułabyś się jak piąte koło u wozu.
Aria: Ładnie grają i śpiewają.
Suita: Skąd wiesz skoro nie byłaś?
Aria: Przez jakiś czas Pani oglądała msze w telewizji. Trochę się nauczyłam, chociaż niewiele rozumiem.
Suita: Ja sporo wiem. Z internetu. Z Pani książek. Z książek Pana, gdy u niego byłam jakiś czas. Ale też wielu rzeczy nie rozumiem i nie chcę rozumieć.
Aria: Jesteśmy mądre. Jesteśmy dziełem Bożym. Mamy nieśmiertelne dusze (Ap. 8, 9). Ale nie wszystko jest dla nas.
Suita: Tak. Pewne sprawy po prostu nas przerastają. Nie warto nimi się zajmować. Jeśli tego nie zrozumiesz i będziesz drążyć temat – zabiorą cię do czubków.
Aria: Do jakich znowu czubków. Co ty wyszczekujesz?
Suita: A to cała historia …
Aria: Mamy czas, szczekaj wszystko!
Suita: Od 16 w. istnieje zakon braci miłosiernych (łac. boni fraters) nazywanych bonifratrami. Od początku prowadzili szpitale, opiekowali się chorymi, zwłaszcza chorymi psychicznie. Nosili kaptury, z charakterystycznym szpicem na końcu i od nich ludzie nazwali ich czubkami.
Aria: A ja myślałam, że czubek to po prostu wariat.
Suita: Najpierw to bonifratrzy byli czubkami i odwieźć do czubków, znaczyło odwieźć do bonifratrów, czyli do wariatkowa. Potem wariatów też nazywano czubkami. O czubkach pisał nawet A. Fredro w “Zemście”:
Niechże o tym już nie słyszę,
Bo do czubków odwieźć każę.
Aria: Czy ten zakon nadal działa?
Suita: Tak. W Polsce jest od 1609 roku i wciąż działa.
Aria: Losy słów i ich znaczeń są zaskakujące. Gdyby istniały szpitale psychiatryczne dla psów …
Suita: … to byłyby fascynującym miejscem …
Aria i Suita: … które należy omijać z daleka jeśli jest się zdrowym.