Suita: Aria co czytasz?
Aria: O biednym psie przejechanym przez samochód.
Suita: Ojej. Szczeknij coś więcej.
Aria: Prawdopodobnie było tak: pies został przejechany wieczorem przez samochód. Ponieważ był ranny i miał kłopoty ze wstaniem – przymarzł do chodnika.
Suita: Ojojoj!
Aria: Na szczęście rano zauważyła go policjantka, patrolująca swój rejon. Odkuła psa od chodnika i zawiozła do weterynarza.
Suita: I?
Aria: Był potłuczony, miał złamana szczękę, połamane zęby. Wiek oceniono na kilka lat. Miał parcianą obrożę. Trafił do hotelu dla psów Jamor w Warce. Hotel szuka właściciela.
Suita: Lubię tę policjantkę. Ale co ten pies robił na moście?
Aria: Tak się kończą ucieczki z domu.
Suita: Musiał bardzo cierpieć. Przy takim mrozie leżeć przez noc na zimnym chodniku. Brrr!
Aria: Zupełnie nie rozumiem psich facetów!
Suita: A ja rozumiem psich facetów, ale zupełnie nie rozumiem ich właścicieli.
Aria: Nawet najlepszy właściciel nie upilnuje psiego faceta. Pamiętasz, co się stało z Menuetem?
Suita: Wiem. Podobno zrobią wszystko, aby wyrwać się na psiewczyny.
Aria: Niektóre psiewczyny potrafią chodzić po drzewach, to co mówić o psich facetach.
Suita: Wrrr! Ja nie próbowałam uciec, tylko goniłam ptaki! Zanim pomyślałam znalazłam się na drzewie i nie wiedziałam jak stamtąd zejść.
ARIA: Słyszałam, jak nasza Pani opowiadała o psie, który tak bardzo chciał się wyrwać za bramę, że aż próbował ją przeskoczyć. Oczywiście, źle się to dla niego skończyło. Nadział się na ostre pręty i ledwie go odratowali, ale na szczęście przeżył.
SUITA: Sama widzisz, jak się kończą ucieczki z domu.
ARIA: To daje do myślenia. Chyba ograniczę wyjścia za płot. Nie chcę tak głupio zginąć.