SUITA: Widzisz, co się dzieje na dworze? Przed chwilą padał śnieg, a teraz wyszło słońce.
ARIA: Normalka, jak to w zimie.
SUITA: Ale wczoraj jeszcze okropnie wiało i przez 12 godzin nie było prądu.
ARIA: Nie zauważyłam…
SUITA: Bo mamy agregat, włączył się po paru minutach i mieliśmy widno i ciepło w domu. Inni nie mieli tyle szczęścia.
ARIA: Siedzieli po ciemku?
SUITA: Żeby tylko! W zimnie i ciemności, bo w większości domów ogrzewanie, nawet gazowe, czy węglowe wymaga zasilania prądem. A u tej fajnej cioci Eli, co niedawno była u nas, do dziś nie ma prądu. Od kilku dni.
ARIA: To straszne!
SUITA: Nie martw się, ona ma kominek na drewno i lampy naftowe.
ARIA: Myślę, że lepiej mieć agregat.
SUITA: Masz rację. Takie przypadki jak przewrócony słup energetyczny, albo uszkodzony przez łamiące się drzewa nieczęsto się zdarzają, ale mają przykre skutki. Podobno dawniej w Terierogrodzie często nie było prądu i dlatego nasz Pan zainwestował w agregat. Służy nam już 20 lat!
ARIA: Wiele domów ma panele fotowoltaiczne produkujące prąd, pewnie nie potrzebują agregatu, żeby mieć zasilanie.
SUITA: I tu się mylisz! Potrzebują zasilania, żeby produkować prąd.
ARIA: Nie rozumiem, coś co produkuje prąd musi go mieć?
SUITA: Musi mieć przynajmniej akumulator, żeby instalacja mogła działać.
ARIA: To wszystko jakieś dziwne…
SUITA: Nasze Panie nie chcą zakładać takiej instalacji. Nie wierzą w darmowy prąd. Mówią, że to jeszcze nie do końca sprawdzona technologia. Może się okazać bardziej kosztowna niż prąd z sieci.
ARIA: Wichura może porwać takie panele z dachu, tak jak przewraca drzewa i zrywa dachy…
SUITA: To bardzo możliwe, podobno były takie przypadki. Ludziom nie jest łatwo.
ARIA: Na szczęście my nie musimy się o to martwić. Mamy wygodne leżanki, ciepło, widno, dostatek żarcia i zabawek. Nie boimy się wichur ani innych pogodowych anomalii.
SUITA: Jasne, zawsze jest się gdzie schować.
ARIA: Znowu pada śnieg. Pogoda, jak w marcu, a to dopiero luty.
SUITA: Przeczekamy, pomyśl, jeszcze miesiąc i będzie wiosna!
ARIA: Dzisiaj w lasku jakiś ptak, chyba rudzik wyśpiewywał swoje arie.
SUITA: A potem przyleciały sroki i darły się jak szalone, jakby zobaczyły drapieżnika.
ARIA: Pewnie tak było, bo rudzik już zamilkł…
SUITA: Myślisz, że został pożarty?
ARIA: Kto wie? Może uciekł po tym ostrzeżeniu.
SUITA: To poszczekajmy na te ptaki, jeśli czai się tam drapieżnik, na pewno ucieknie.
ARIA: Słychać trzepot, jakby porządkowały swoje gniazda.
SUITA: Muszą się zabezpieczyć przed drapieżnikiem. My nie jesteśmy dla nich groźne, najwyżej kłopotliwe.
ARIA: Dajmy im spokój, one nie mają ciepłych posłań, a pogoda ich nie rozpieszcza.