SUITA: Pani usłyszała dzisiaj kumkające żaby!
ARIA: Gdzie, zaraz je dopadnę!
SUITA: To kawałek stąd, w prywatnym stawie, słychać je było aż na ulicy.
ARIA: Szkoda, u nas nie ma stawu, ani nawet oczka wodnego.
SUITA: Ale będzie basen, oczywiście bez żab. A wiesz, że wycięli drzewa nad rowem melioracyjnym, gdzie jeszcze niedawno buszowałyśmy podczas wycieczki.
ARIA: Ludzie wszystko niszczą, niedługo nie będzie dokąd chodzić na spacery.
SUITA: Wycięli też drzewo, na którym była przydrożna kapliczka.
ARIA: Zasypali śródłąkowy żabi staw.
SUITA: Ogrodzili wysokim płotem turkusowe jeziorko.
ARIA: Wszędzie, gdzie było trochę drzew i zarośli zrobiono teren prywatny…
SUITA: Wiesz, niektórzy ludzie zachowują się jak świnie. Wyrzucają śmieci, nawet całe sedesy z oprzyrządowaniem. Trudno się dziwić właścicielom, którzy muszą potem ten chłam sprzątać, że ogradzają swoje włości.
ARIA: Możemy pobiegać po naszym polu… Chociaż lubię zwiedzać i obwęszać nowe tereny.
SUITA: Do lasu nie mamy wstępu, na pola ograniczony, może powinnyśmy poszukać dla siebie mniej zaludnionego miejsca?
ARIA: Jasne, pozostaje Syberia, Grenlandia, albo Antarktyda. Ale tam dla nas za zimno.
SUITA: To może Księżyc, albo Mars?
ARIA: Nie ma atmosfery, nie będzie czym oddychać.
SUITA: U nas też niedługo nie będzie czym oddychać. Po polach jeżdżą traktory rozsiewając smród spalin, sieją, pryskają herbicydami i innymi świństwami. Teraz nikt nie pieli upraw, tak jak nasza Pani w ogródku. Na wszystko jest chemia.
ARIA: A u nas robaki zżerają owoce i warzywa, no bo gdzie mają znaleźć dla siebie zdrową żywność?
SUITA: Więc nie ganiaj już owadów, daj im pożyć w naszej oazie.
ARIA: Z tego wynika, że najlepiej siedzieć na własnym podwórku.
SUITA: No właśnie, poskaczmy po tej świeżej czystej trawie, pograjmy w piłkę, a potem pójdziemy się opalać.
ARIA: Przydało by się parę żab…
SUITA: Możemy wykopać dół na oczko wodne. Będą miały gdzie kumkać. Na pewno przyjdą do wody i się rozmnożą.
ARIA: Pani nie pozwoli. Obawia się stada komarów. Nasz sąsiad właśnie zasypał staw. Bał się, że jego wnuczki się w nim utopią. Podobno kiedyś w ten sposób stracił psa. Mały pies-pudelek wszedł na lód na zamarzniętym stawie i wpadł do lodowatej wody. Piszczał wołając człowieka, ale nikt go nie usłyszał…
SUITA: Smutna historia. Ja bym nie właziła na lód.
ARIA: Najlepiej kąpać się we własnym basenie pod okiem Pani.
SUITA: Dzisiaj jest tak gorąco, że chętnie bym się wykąpała.
ARIA: Ja też, ale nie w wannie i bez szamponu.