SUITA: Wycieczka! Idziemy na pola! Rusz się Aria.
ARIA: Wycieczka? Z Panem i z Panią? Lecę!

SUITA: Idziemy tam, gdzie chodzą sarny.

ARIA: Czuję cały zestaw wiosennych zapachów.

SUITA: Idę tropem sarny, biegła tędy parę godzin temu.

ARIA: Mogła trochę poczekać…na mnie.

SUITA: Widziałaś tego martwego lisa?
ARIA: Ledwo go czuję, prawie całkiem się rozłożył, zostały tylko kości.
SUITA: No cóż, taki los dzikich zwierząt…

ARIA: Chyba coś siedzi w tej rurze nawadniającej.

SUITA: Spróbujmy to wyciągnąć.

ARIA: Może da się wykopać?

SUITA: Do środka się raczej nie dokopiesz…

ARIA: To może spróbować z drugiej strony?
SUITA: Ta rura ma z kilometr długości i poza tym urwanym kawałkiem jest cała.
ARIA: Jeśli coś do niej weszło, musi też wyjść, nie sądzisz?
SUITA: No to poczekaj przy wylocie do jutra.
ARIA: Wiesz, że nie mamy tyle czasu. Pani nas woła.

SUITA: Jutro też tu przyjdziemy, może trafi się jakaś sarna albo chociaż mysz…

ARIA: Nie chcę jeszcze do domu! Mam ochotę biegać po polu do wieczora, dlaczego trzeba już wracać?

