ARIA: Suita, chodź na podwórko, spadł pierwszy śnieg!
SUITA: Zimno, nie chce mi się, idź sama, wolę poleżeć.
ARIA: Jak chcesz, ale cudownie! Idę tylko z Panią, będzie zabawa!
PANI: Podoba ci się śnieg? Skaczesz jak sprężynka, poszukaj czegoś w tym śniegu.
ARIA: O, ptaszek! A niżej cala gama zapachów.
ARIA: Ale fajnie!
Lasek wygląda nieziemsko!
Ogród też.
ARIA:Jestem na górze!
A teraz tropię na dole.
Widok na pole.
Zabezpieczone przed sarnami drzewka.
Ośnieżone kwiatki.
ARIA: A gdzie Suita? Śpi w domu, nie wie ile traci.
Może jednak ją zawołam…
Jakoś tak dziwnie bez niej.
Ale sama chciała zostać w domu! Pewnie teraz żałuje…
A może jest chora i źle się czuje?
Chyba już wrócę do domu i sprawdzę.
ARIA: Suitka, żyjesz?
SUITA: Czego mnie budzisz, żyję.
ARIA: O, jak to dobrze, już się o ciebie martwiłam. Następnym razem nie idę sama na spacer.