Aria: Suita, co czyatsz?
Suita: Artykuł sprzed 3 dni.
Aria: Jeśli to coś o psach to szczekaj.
Suita: To było w Anglii. Właściciele poszli z psem Winstonem na spacer. Nagle ich pies zauważył borsuka i ruszył za nim w pościg.
Aria: Ale super akcja. Szczekaj szybko.
Suita: Nagle pod Winstonem zarwala się ziemia. Zapadł sie pod ziemię. Wpadł do borsuczej nory.
Aria: Ojojoj! Borsuki sa niebezpieczne.
Suita: Pobyt w norze też. Właścicielka słyszała jego skomlenie, ale dopiero po pół godzinie zorientowała co się stało z psem. Wezwała służby ratunkowe.
Aria: No i?
Suita; Ale był pewnien problem. W Wielkiej Brytanii borsuki sa pod ochroną i nie można było od razu rozkopać borsuczej nory.
Aria: Mordercy!
Suita: Prawo nakazywało czekać 48 godzin. Gdy ten czas minął, do rozkopania nory, użyto specjalistycznego sprzętu. Psa udało sie uratować.
Aria: Idiotyczne przepisy. O mało nie zabili psa. I durny pies. Jak się nie jest norowcem to się nie gania za borsukami. Był za duży, za ciężki. Borsuk jest niebezpieczny nawet dla dużego psa. Potrzeba sprytu, nie siły.
Suita: Po prostu nie przypuszczał, że tak może się zakończyć pościg za borsukami.
Aria: Własciciele powinni wiedzieć, ze na tym terenie żyją chronione zwierzaki i psa powinni trzymać na smyczy.
Suita: Teren ochronił borsuka. A pies pewnie jak następnym razem zobaczy borsuka, będzie szybko wiał w drugą stronę.
Aria: Właściciele też. Bo obawiam się, że w WB akcje ratunkowe słono kosztują.