ARIA: Ty ciągle śpisz, chodź trochę na podwórko.
SUITA: Jeszcze jest chłodno, wyjdę za godzinkę, jak słońce zacznie przygrzewać.
ARIA: Nudzi mi się.
SUITA: Pobaw się z Panią.
ARIA: Jest zajęta, siedzi w internecie i słucha jakiejś muzyki.
SUITA: Nie jakiejś, tylko Mozarta.
ARIA: Ja tam nie odróżniam. Muzyki się słucha, albo ją śpiewa, albo gra jak nasze Panie. Ja wiem, kiedy mam śpiewać i to mi wystarczy.
SUITA: Ech ty ignorantko, lepiej posłuchaj tego Mozarta, to się czegoś nauczysz.
ARIA: Pograjmy w piłkę!
SUITA: Nie nudź, bo cię ugryzę, za godzinkę pobuszujemy w liściach. Pospadało ich mnóstwo i przykryły puszystą kołderką cały trawnik. Będzie fajnie, jak coś wykopiemy.
ARIA: Byle to było mięso ogrodowe…
SUITA: Wiesz, że Pani była na grzybach w Puszczy Kampinoskiej?
ARIA: I może nazbierała psich grzybów?
SUITA: Skądże, ludzkich.
ARIA: Jak to?
SUITA: Może nie tak się wyraziłam, jadalnych.
ARIA: To niech je sama zje.
SUITA: U nas w ogródku też rosną, tylko robaczywe.
ARIA: Czyli z mięsem?
SUITA: Można to tak określić.
ARIA: No chodź wreszcie pobuszować w tych liściach. Wytarzamy się przy okazji w psich perfumach.
SUITA: A potem Pani nas wykąpie!
ARIA: Nie damy się, uciekniemy.
SUITA: I tak nas dorwie. Może wysypie nas proszkiem do pieczenia…
ARIA: Tylko nie to! Nie chcę być upieczona!
SUITA: Głuptasie, proszek do pieczenia usuwa brzydkie zapachy z psiej sierści.
ARIA: No to pobuszujmy w liściach, ale bez tarzania, tak będzie bezpieczniej.