Aria: Suitka, co czytasz?
Suita: Artykuł o jednym z najbrzydszych psów świata.
Aria: Kolejny brzydki pies? Jakiej rasy?
Suita: Wielorasowy. Dokładnie pitbullo – rottweiler.
Aria: To jakiś mutant.
Suita: Miał pecha w genetycznej loterii. Urodził się bez sierści, z uszami odwrotnie wywiniętymi, wystającymi zębami i maleńkimi oczami. Miał również problem z wątrobą i towarzyszącą jej śpiączką.
Aria: Właściciel nie uśpił go?
Suita: Na szczęście nie. Oddał go kobiecie, która wcześniej uratowała już niejednego psiego nieszczęśnika. Zapewniła mu dom, miłość, odpowiednia opiekę zdrowotną i dietę.
Aria: To jest szczęśliwym psem.
Suita: Tam gdzie jest miłość tam jest i szczęście, a wygląd przestaje mieć znaczenie.
Aria: Jak ma na imię?
Suita: Kobieta nazwała go Chupey – skrót od chupacabra – legendarnego potwora wysysającego krew z hodowlanych kóz.
Aria: Może jest brzydszy od chupacabry?
Suita: Nie wiem. Ale z pewnością nie morduje kóz.
Aria: No i został sławny.
Suita: Podobnie jak chupacabra. Jego profil na Instagramie obserwuje już ponad 50 tys. ludzi.
Aria: Wyjątkowo piękni i wyjątkowo brzydcy – zyskują popularność. Najgorzej to być przeciętniakiem.
Suita: Ale tracą święty spokój. To co przeciętne jest najpiękniejsze, najlepiej dostosowane, najłatwiej zyskuje partnera – też przeciętniaka. Prawdziwe piękno to przeciętność.
Aria: Sądzisz, że wyjątkowe piękno to też mutacja?
Suita: Tak. Tak wygląda rozkład statystyczny po obu stronach przeciętności.
Aria: Wcale nie jest taki brzydki. Mutant, ale z normalnym, kochającym, psim sercem.