SUITA: Opowiedzieć ci bajkę?
ARIA: Jasne, dawno nie słyszałam żadnej bajki.
SUITA: Tak naprawdę podsłuchałam, co mówią myszy podżerające naszą marchewkę.
ARIA: Nieważne, mów dalej.
SUITA: Było tak:
Mama mysz; O rany, jaka piękna marchew, wygląda na smaczną!
Tata mysz: Uważaj, może być zatruta!
Mama mysz; Nie wygląda. Pachnie zdrową marchewką i ludzie ją jedzą. Spróbuj.
Tata mysz: Mniam, pyszna.
Mama mysz: Synek, chodź, ta jest smaczna, można jeść.
Synek mysz: Dobra marchew. A ta druga też jest dobra?
Mama mysz: Lepiej jedz tą co ja, jest sprawdzona.
Synek mysz: A tata spróbował już kilka, ja też chcę!
Mama mysz: Zostawcie resztę marchewek! Zjedzcie po jednej i znikamy. Jak ludzie zauważą, że im podjadamy, zaczną na nas polować. Lepiej tego unikać.
Tata mysz: Daj spokój, tej marchwi jest cały kosz! Dla nas to jak cały kontener!
Mama mysz: Ludzie się wściekną, gdy zauważą ślady zębów i wystawią trutkę.
Tata mysz: Nie tkniemy jej, nie jesteśmy idiotami.
Mama mysz: Pomyśl o dzieciach…
Synek mysz: Będę jadł tylko to, co tata!
Tata mysz: Ta jest dobra, wcinaj!
Mama mysz: To się źle skończy, mówię wam.
Tata mysz: Otwierają się drzwi, synek wiej!
Mama mysz: A nie mówiłam!
Tata mysz: No i wykrakałaś. Siedź cicho, to nic się nie stanie.
Mama mysz: To tylko człowiek, nie zauważy nas.
Tata mysz: Na szczęście jego kot dawno zginął.
Mama mysz: Ma jeszcze psy.
Tata mysz: Ups, zauważył , że ktoś wyżera mu marchew.
Mama mysz: Woła psy, to teriery, uciekajmy do dziury!
Tata mysz: Tutaj to mogą nam nakukać!
Mama mysz: Nie doceniasz ich, są szybsze od światła.
Tata mysz: Ale nawet światło nie dosięgnie zakamarków.
Mama mysz: Synek, siedzisz w norze?
Synek mysz: Tak i trzęsę się ze strachu.
Tata mysz: Nie bój się, jesteśmy z tobą.
Synek Mysz: A jeśli te psy nas dosięgną? Mają straszne kły i pazury!
Tata mysz: Obronię cię.
Mama mysz: Wywęszyły nas! Posuńcie się, bo nas stąd wywloką!
Tata mysz: Spokojnie, znudzą się i pójdą sobie.
Mama mysz: Masz rację, najważniejszy spokój i cierpliwość.
Tata mysz: Chyba już odchodzą, człowiek je zawołał.
Synek mysz: Zamknął komórkę.
Mama mysz: Wyjdź na zwiad.
Tata mysz: Poszli, ale zabrali marchewkę.
Mama mysz: Ale znowu coś zostawili!
Tata mysz: To chrupki! Psie żarcie, lepsze niż marchewka.
Mama mysz: Nie ruszaj! To może być trutka!
Tata mysz: To jedzenie dla psów. Który człowiek chciałby otruć własne psy?
Mama mysz: No nie wiem. Lepiej tego nie ruszać.
Tata mysz: Spróbuję…
Mama mysz: Ani się waż!
Tata mysz: Tylko poliżę. No widzisz, nic się nie stało. Możecie spróbować, są pyszne.
Mama mysz: Może innym razem. Chodź synek, poszukamy czegoś zdrowszego.
ARIA: No i co było dalej?
SUITA: A jak sądzisz?
ARIA: Zjedli chrupki i żyli długo i szczęśliwie!
SUITA: Możesz to włożyć między bajki.
ARIA: Jak to, przecież miała być bajka…
SUITA: Ale to jest dramat! Następnego dnia tata mysz umarł w męczarniach.
ARIA: Och, a ja myślałam, że będzie happy end.
SUITA: I będzie. Zdążył jeszcze przestrzec żonę: Nie żryj chrupek, są skażone! Cha , cha, cha.
ARIA: To okrutna bajka!
SUITA: Samo życie.