ARIA: Młodsza Pani martwi się, ze nie będzie prawdziwych Świąt Wielkanocnych przez koronawirusa.
SUITA: Dla mnie już są. Pani upiekła pyszny pasztet, który właśnie spróbowałyśmy. Mniam, pyszota!
ARIA: Też mi smakował. Będą jeszcze ciasteczka, amoniaczki, które uwielbiam.
SUITA: Pojemy też schabiku, który się właśnie piecze.
ARIA: Pani upiecze też mazurki.
SUITA: No i co, nie będzie Świąt?
ARIA: Wszystko wskazuje, że będą.
SUITA: Nie przyjdą goście, ale może to lepiej, bo dla nas zostanie więcej mięska.
ARIA: Będzie też więcej mięsa ogrodowego. Wczoraj znalazłam wielką wołową kość pod ogrodzeniem sąsiada.
SUITA: A nie wyszłaś przypadkiem za ogrodzenie i nie zabrałaś jej Kukiemu?
ARIA: No co ty! Ktoś ją zgubił, albo wyrzucił.
SUITA: Nasza Pani strasznie się dziwi, skąd się biorą te kości…
ARIA: A skąd się biorą puszki po piwie i brudne torebki na naszym trawniku?
SUITA: Ktoś je nam podrzuca. Może uda nam się go złapać na gorącym uczynku.
ARIA: To biegnijmy do ogrodu i rozejrzyjmy się z wysokości pieńka, kto tamtędy przechodzi.
SUITA: Nic nie widać, na polach pusto, na ulicy pusto, u sąsiada czysto.
ARIA: Pani chce jutro umyć samochód, może jej pomożemy?
SUITA: Nie mam zamiaru lizać brudnych zderzaków.
ARIA: No to przyczyńmy się w inny sposób do tych Świąt.
SUITA: Jaki?
ARIA: Pozbierajmy porozrzucane przez nas gałęzie. Wytropmy i złapmy zająca na pasztet, albo bażanta na pieczeń. Ostatecznie mogą być gęsi sąsiada. Są wyjątkowo wredne.
SUITA: Wolę poleżeć na słonku…
ARIA: Pani zamierza zamiatać podwórko! Brać szczotkę!
SUITA: Jak nie przestaniesz wyrywać jej szczotki, zamknie nas w domu.
ARIA: Też fajnie, będę asystować przy pieczeniu mazurków. Posprzątam wszystko, co spadnie przypadkiem na podłogę.
Chętnie umyłabym też naczynia, ale Pani mi chyba nie pozwoli.
SUITA: To ja myję plastikowe opakowania po jogurcie i śmietance! Nie właź mi w drogę!
ARIA: Czego się nie najadłaś, tego się nie naliżesz…
SUITA: Kiedyś ci odgryzę ten twój ostry język.
ARIA: Nie radzę, ostatnią próbę przypłaciłaś bliznami na pysku.
SUITA: Idę zbierać gałęzie, muszę znaleźć na ciebie solidny kij.
ARIA: Po tylu przygotowaniach i staraniach muszą być Święta! Ale tylko dla mnie, bo ty i tak na co dzień świętujesz.
SUITA: Uważaj, bo nie dożyjesz Świąt…
ARIA: Nie boję się ciebie, to ja jestem teraz królową. A ten wielki kij, który na mnie znalazłaś nie zmieści się w drzwi!