Suita: Przyjechał Pan.
Aria: Poszliśmy na spacer.
Suita: Pan chyba nie miał żadnego planu bo poszliśmy powłóczyć się bez celu po najbliższych polach.
Aria: Wbrew pozorom nie była to nudna wycieczka.
Suita: Poszliśmy w kilka miejsc, w których jeszcze nie byłyśmy.
Aria: Potem spotkałyśmy rów melioracyjny pełen wody. Pobiegłam wykąpać się. Pan zdziwł się, że jestem kompletnie mokra.
Suita: A ja w innym miejscu zobaczyłam rów wypełniony równą, zieloną, gładką jak stół powierzchnią. Pobiegłam dość stromo w dół, aby przebiec po tej pięknej zielonej powierzchni na druga stronę. A tu jak nie chlupnę w tę zieleń. Natychmiast odwróciłam się, dopłynęłam szybko do brzegu.
Aria: He, he. Pan zdążył zrobić ci zdjęcie dopiero jak wyszłaś z wody i zaczęłaś się otrząsać.
Suita: To było śmieszne, choć nieprzyjemne zaskoczenie. Ale przy 26° to była miła ochłoda.
Aria: Potem znów wracałyśmy przez pola zielone mało uczęszczaną drogą.
Suita: Mnóstwo zapachów drobnych ssaków.
Aria: Pełno nor.
Suita: Zanurkowałam nosem w norę, ale gryzoń był szybszy.
Aria: I znów zapachy, zapachy, zapachy.
Suita: Symfonia zapachów.
Aria: Suita zapachów.
Suita: A może nawet zapachowa aria.
Aria i Suita: A potem andante wróciłyśmy do domu.