Aria: Ale fajnie pod stołem.
Suita: Skoro na stole tyle jedzenia, to zawsze spadnie coś pod stół.
Aria: To dziwne – młodszej Pani nic nie spada, starszej Pani nic nie spada, a koło Pana ciągle coś spada.
Suita: Myślisz, że Pan ma dziurawe ręce?
Aria: Suita. Przerażasz mnie. Zawsze trzeźwo i mądrze myślałaś. A teraz masz objawy otłuszczenia mózgu!
Suita: Przecież żartuję. To ty dzisiaj zupełnie nie znasz się na żartach. Wiem, że Pan zawsze rzuca nam łakome kąski. Panie, o tym wiedzą i nam nie dają.
Aria: Dlaczego?
Suita: Bo na podłodze nie ma szyn.
Aria: Jakich szyn? Pan nam podrzuca też szynkę.
Suita: Szyn do przetaczania zbyt grubych psów.
Aria: A! Zrozumiałam. Chyba się przejadłam. A jak ci smakował boczek?
Suita: Poezja. Rozpływał się w ustach. A co powiesz na temat paszteciku?
Aria: Ostatni raz jadłam taki rok temu. Wspaniały. I ten pachnący tłuszczyk z boczku spajający pasztecik. Mniam.
Suita: A z ciasteczek, które ci smakowały?
Aria: Wszystkie. I lukrowane ciasteczka i serniczek i pierniczek na wiejskim miodzie.
Suita: Poczułam. A Pani opowiadała, że ten miód dostała po znajomości – bo w handlu takiego nie uświadczysz.
Aria: Ale były jeszcze jakieś słodycze, których nie spróbowałyśmy.
Suita: Pani mówiła, że mak nie nadaje się do psów.
Aria: Podobnie jak zbyt słone śledzie, ryby z ośćmi, barszcz z uszkami z grzybami, pierogi z grzybami i kapustą. Poza tym Pani nie daje nam nic co zawiera cebulę i inne produkty szkodliwe dla psów.
Suita: I źle i dobrze. Źle bo nie posmakujemy, dobrze bo nie będziemy chorować.
Aria: Wiele pokarmów szkodliwych jest też niesmacznych albo brzydko pachną.
Suita: Jesteśmy drapieżnikami. Mięsko zawsze jest wspaniałe.
Aria: Dlaczego na ogół nie jemy ryb?
Suita: Bo mają ości, a w święta weterynarz jest nieczynny. Ale czytałam fajny artykuł o szczeniaku wilka szarego, który żył 57 tys. lat temu na Alasce. Okazało się, że jego głównym pokarmem były łososie.
Aria: Drapieżnik na diecie rybnej? Szczeknij coś więcej.
Suita: Może jutro. Jestem tak napakowana, że szczekać mi się nawet nie chce.
Aria: Ja też. To co robimy?
Suita: Ja toczę się na leżankę i idę spać.
Aria: Bez szyn? To ja chyba potoczę się za tobą.
Suita: Może zakład kto pierwszy dotoczy się na miejsce?
Aria: Nie ma mowy. Możesz z góry przyjąć, że wygrałaś.
Suita: Może chociaż raz ogłosimy remis?
Aria: Zgoda.
Suita: My ogłaszamy remis? Wiesz? Chyba rzeczywiście się przejadłyśmy.