Aria: Suita, co czytasz?
Suita: Artykuł sprzed trzech dni.
Aria: Jeśli to coś o psach, to szczekaj.
Suita: W niektórych miastach powstały parkingi dla psów.

Aria: Czy ja dobrze słyszę? Parkingi dla psów?
Suita: Dobrze słyszysz. Są już w Poznaniu (Park Handlowy Franowo). Właśnie jeden z radnych warszawskich proponuje tworzenie takich parkingów w Warszawie.
Aria: Jaki cel mają takie parkingi?

Suita: Ludzie idą do biblioteki, sklepu czy urzędu. Psa pozostawiają w domu lub samochodzie, a czasem uwiązują na lince pod sklepem.
Aria: No i?
Suita: Parking ma być miejscem, gdzie pies może spokojnie zostać i czekać na właściciela.
Aria: Właściciel wraca, a psa nie ma. Albo uciekł albo został ukradziony.
Suita: Parking jest zadaszony. Ma kilka metrów powierzchni. Jest tam buda i dostęp do wody.
Aria: W domu mamy filtrowaną.
Suita: Na parkingach chyba nie będzie filtrowanej wody. Pies jest uwiązany na odpowiedniej smyczy z obrożą zamykaną na klucz. Klucz ma tylko właściciel. Dla właściciela też jest krzesełko, gdyby chciał przysiąść na chwilę.
Aria: Słyszałam, że do urzędów dzielnicy Wola i Bemowo można wejść z psem.

Parking dla psow
Pierwszy parking dla psów

Suita: Ludzie coraz bardziej lubią i szanują psy i coraz lepiej je traktują. Jestem za.
Aria: Ja też. Chociaż słowo parking dziwnie brzmi, gdy mowa o psach.
Suita: A jak byś to nazwała?
Aria: Nie wiem. Może schowek? Albo poczekalnia. Ale parking brzmi głupio i pewnie dlatego się przyjmie.
Suita: Jak je zwał, tak je zwał. Są bardzo potrzebne. I to nie tylko po to, aby psy czekały na właścicieli. Potrzebne są po to, aby obecność psów i ich potrzeby były coraz lepiej widoczne.
Aria: Fajnie będzie, gdy ludzie zaczną przyjeżdżać po zakupy tylko dlatego, żeby móc ‘zaparkować’ psa.
Suita: Wszystkie psy będą ‘za’.

Parking dla psów
Pierwszy parking dla psów

Aria: Ale może to też być sposób na porzucanie psów …
Suita: Na szczęście zapewne będą tez monitoringi. Ty to uwielbiasz teorie spiskowe!
Aria: Żyję już odpowiednio długo, żeby wiedzieć jacy są niektórzy ludzie.
Suita: Jeśli uwzględnimy dziesiątki przypadków, których nie publikujemy to masz rację.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *