SUITA: Od rana czatuję pod stołem i nic. Żadnych kawałków mięska, serka, nie wspominając już o pączkach.
ARIA: Po tłustym czwartku w końcu nadchodzi chudy piątek.
SUITA: Ale to jeszcze nie koniec karnawału!
ARIA: Sama mówiłaś, że w następny wtorek będą faworki.
SUITA: To jeszcze tyle dni…
ARIA: Wczoraj tak się objadłam, że nie dokończyłam kolacji.
SUITA: Ja bym chętnie dokończyła, ale Pani zabrała twoją miskę…
ARIA: Mam nadzieję, że na kolację będzie coś więcej niż warzywa.
SUITA: Ale na pączki już nie ma co liczyć. Musimy się dostosować do ludzkich zwyczajów.
ARIA: Znowu zrobiło się zimno. Rano mało się nie zgubiłam na własnym podwórku. Wszędzie śnieg, niczego nie można wywęszyć.
SUITA: Myszy się pochowały w najgłębsze dziury.
ARIA: Ale znów przyleciały sikorki na świeżą słoninkę!
SUITA: Takim to dobrze, przylatują kiedy chcą i jedzą ile chcą, a my musimy czekać na kolację. To niesprawiedliwe.
ARIA: Ale ty możesz przyjść do domu, kiedy chcesz i spać w ciepłym posłaniu ile chcesz. Biedne sikorki cały czas siedzą na mrozie. Przynajmniej nie są głodne.
SUITA: Ja zawsze jestem głodna…
ARIA: To może pobawimy się nową zabawką?
SUITA: Jaką nową zabawką?
ARIA: Widziałam jak Pani przywiozła z miasta dwie torby naszych ulubionych chrupek i nowe zabawki.
SUITA: No to przynajmniej głód nam nie grozi. Gdzie te zabawki?
ARIA: Jakieś takie postne…
SUITA: Biorę sznurek, ty bierz rybę.
ARIA: Ta ryba pachnie faworkami! Jakaś dziwna…
SUITA: Gdyby pachniała rybą, już bym ją gryzła. Poza tym to tylko rybi szkielet.
ARIA: Tfu, ryba o zapachu ciasta. Kto wymyśla takie zabawki?
SUITA: Sznurek pachnie tym, czym powinien, oddam ci jak mi się znudzi.
ARIA: Dzięki za szczodrość.
SUITA: Nie ma za co, ale gdybyś dzisiaj nie miała ochoty na dokończenie kolacji, to chętnie skorzystam. Tylko zawołaj mnie, zanim Pani zabierze miskę.
ARIA: O.K. żarłaczu.