ARIA: Śnieg prawie stopniał, idziemy powęszyć.
SUITA: Trochę szkoda, lubię biegać po śniegu, wytarzać się, polizać.
ARIA: Ja też, ale lubię zieloną trawkę, ciepłe słoneczko i szczekanie na ptaki ćwierkające w tujach.
SUITA: No i co wywęszyłaś siostrzyczko?
ARIA: Twoje siki. Czuję też gryzonie pod budynkiem.
SUITA: Były w naszej budzie! A to bezczelne, ale sprytnie się ukrywają. Do tej pory nie udało nam się żadnego złapać.
ARIA: Wiesz dokąd uciekły?
SUITA: Mają prawie całą autostradę pod osłoną saidingu w dole budynków. Tam tylko mysz się wciśnie.
ARIA: Znalazłam piłkę! Jeszcze się nadaje do zabawy, chociaż straciła trochę powietrza.
SUITA: A ja znalazłam całkiem duży patyk.
ARIA: Zostaw, Pani nie będzie się z nami w to bawić. Ja też nie mam ochoty na gryzienie.
SUITA: Pobawię się sama, tylko nie podchodź za blisko, bo nie ręczę za siebie.
ARIA: Wiem, jesteś szalona i masz bzika na punkcie patyka.
SUITA: Wrrr…
ARIA: Ale tu dużo wody? Pewnie zimna. Można przez nią przejść?
SUITA: Uważaj, bo się utopisz.
ARIA: Zimna woda zdrowia doda…
SUITA: I lepiej jej nie pij, bo się otrujesz.
ARIA: Nie przesadzaj, piłam z różnych źródeł i żyję.
SUITA: Lepiej nie ryzykować, najlepsza po deszczówce jest woda z filtra, którą nam Pani daje w misce.
ARIA: Ale śnieg wcinałaś bez oporów…
SUITA: Nie był zbyt smaczny. Lody od Pani są lepsze.
ARIA: Szkoda, że nie będzie już odśnieżania.
SUITA: Kto wie, może jeszcze śnieg popada.