ARIA: Pan przyjechał! Idziemy na spacer!
SUITA: Zaraz przestaniesz się cieszyć, jedziemy do miasta. Wybieramy się na bulwary, ale jeszcze musimy załatwić coś w mieście.
ARIA: Och, nie! Boję się jazdy samochodem.
SUITA: Wytrzymasz, musisz się trochę ucywilizować, nauczyć chodzić po chodnikach a nie kazać się wlec na smyczy jak upadła suka..
ARIA: Miasto jest straszne, wolę pola.
SUITA: No i jak ci się podoba rynek?
ARIA: Strasznie tu śmierdzi, tyle ludzi i nieznanych zapachów…
SUITA: Już idziemy do samochodu, zaraz podjedziemy na bulwary. Będą kaczki, gołębie i może spotkasz jakiegoś przystojnego kundla.
ARIA: Cała się trzęsę. Nie lubię takich wycieczek.
SUITA: Jeszcze kawałek i będziemy mogły pobiegać bez smyczy. O, co to? Znowu ten trzęsący się mostek.
ARIA: Chodź koło mnie, nie bój się, Pan i Pani przeszli, to i ty też przejdziesz. Jesteś o wiele lżejsza.
SUITA: Ale przez te dziury w mostku widzę wodę! Jak wpadnę to się utopię…
ARIA: Nie przesadzaj, zobacz tam nad brzegiem rzeczki siedzą kaczki.
SUITA: Nie mam zamiaru ich ganiać. Stromy brzeg, zimna woda. To nie jest pora na takie zabawy. Uważaj, rower!
ARIA: Au, omal nie fiknęłam ze strachu, mogłaś mnie wcześniej uprzedzić.
SUITA: Jechał dość szybko, nie zauważyłam. Czuję w okolicy jakiegoś psa.
ARIA: Podejdźmy bliżej, może to ten przystojniak, o którym mówiłaś.
SUITA: Pan nas woła, musimy założyć smycze.
ARIA: No i koniec wolności…
SUITA: A ten psi przystojniak to tylko suka. Na szczęście przyjaźnie nastawiona.
ARIA: Jestem rozczarowana. Chcę pobiegać po polach, pogonić sarny i zające a nie uskakiwać przed rowerami i chować przed samochodami. Miasto jest głośne, brudne i niebezpieczne.
SUITA: Musisz poczekać aż obeschną polne drogi i zrobi się trochę cieplej. Wtedy pójdziemy na długi spacer.
ARIA: Mam nadzieję, że bez podwózki samochodem.