Aria: Gdy wróciłyśmy z Panią i Panem od weterynarza – Pan od razu poszedł z nami na
spacer na pobliskie pola.
Suita: Spacer był krótki. Pogoda była wspaniała. Ciepło, słonecznie, bez wiatru.
Aria: Zapachy wspaniale utrzymywały się przy ziemi.
Suita: Na polach nie było śladów ludzi, bo od dawna nikt nie wyjeżdżał ani nie wychodził na pole. Mało było zapachów roślin, bo to nie czas na rośliny uprawne. Były wyłącznie zapachy zwierząt.
Aria: Saren i zajęcy nie było tu od dawna bo nie ma tu dla nich pożywienia ani schronienia. Ale za to były ślady zapachowe wielu ptaków i mnóstwa drobnych gryzoni.
Suita: Dawno nie wąchałyśmy tak wspaniałego bukietu zapachów.
Aria: Gryzonie siedziały dośc głęboko.
Suita: Próbowałam jednego z nich wydostać z nory, ale tylko unurzałam sobie nos w piachu. Był za głęboko.
Aria: Obeszlismy teren i powoli zaczęliśmy wracać do domu. Mnie kręciło się w głowie po tych szczepieniach.
Suita: Mnie też. Mam nadzieję, że weterynarz nie kupuje najtańszych szczepionek!
Aria: Z ulgą wróciłyśmy do domu.
Suita: Gdy Pan pojechał poszłyśmy spać.
Aria: Dopiero po odespaniu wrażeń poczułyśmy się lepiej.
Suita: Mnie śniły się szczury.
Aria: A mnie sarny i zające. Własnie miałam zanurzyć kły w szyi zająca, ale obudziłam się.
Suita: A w zębach miałaś niezniszczalną, plastikową rybę …