SUITA: Aria, chodź do domu, Pani nas woła. Pewnie ma dla nas przekąskę.
ARIA: To podstęp, nie idę. Dostaniemy przekąskę, a potem nas usmyczy i powiezie do weterynarza.
SUITA: Skąd ci coś takiego przyszło do głowy? Zostałyśmy już zaszczepione, nic nam nie dolega…
ARIA: Słyszałam jak Pani mówiła coś o badaniu technicznym. A badanie znaczy weterynarz.
SUITA: A wiesz, na czym polega badanie techniczne?
ARIA: Badanie, to badanie, ręczne czy techniczne, wszystko jedno.
SUITA: Wcale nie, badanie techniczne dotyczy samochodu, a nie psa!
ARIA: Wolę przeczekać w krzakach.
SUITA: Pani nigdzie nie zabiera nas, tylko samochód!
ARIA: Wolę być ostrożna.
SUITA: Samochód też czasem musi odwiedzić swojego lekarza. Trzeba sprawdzić, czy wszystko w nim działa jak należy, czy ma sprawne hamulce, działające światła. Ty ani nie świecisz, ani nie masz hamulców, więc badanie techniczne cię nie dotyczy. To tylko twoja nadinterpretacja zasłyszanych słów.
ARIA: Wypraszam sobie!
SUITA: A jak ty sobie wyobrażasz techniczne badanie psa?
ARIA: No jakieś prześwietlenie, USG itp.
SUITA: Ale wymyśliłaś! Chodź do domu, nic nam nie grozi. A może zjadłaś trującego ślimaka i masz urojenia?
ARIA: Nie jadłam ostatnio mięsa ogrodowego, to które wczoraj znalazłam Pani mi zabrała.
SUITA: To może przesadziłaś z ziółkami?
ARIA: Daj spokój, może nie do końca zrozumiałam, o czym Pani mówi. Niech już zabiera ten samochód na badanie, a my chodźmy poleżeć na trawce.
SUITA: Nie mam zamiaru rezygnować z przekąski. Ty rób, co chcesz.
ARIA: Przyniesiesz kawałek?
SUITA: Ani mi się śni, zjem twoją porcję.